Na plaży w Gdyni pobili się kibice Ruchu Chorzów i meksykańscy marynarze. Jest kilka wersji, co naprawdę się stało i kto zaczął. Policja ujawniła nagranie z monitoringu, które może pomóc rozwiać te wątpliwości.

Wcześniej rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Sokołowski tłumaczył, że to nie kibice Ruchu Chorzów pierwsi zaatakowali Meksykanów. Ze wstępnych ustaleń wynika, że siedmiu Meksykanów zaczepiało ludzi na plaży, a kiedy zaczepili kibiców doszło do utarczek słownych, szarpaniny i bijatyki z użyciem groźnych przedmiotów takich jak potłuczone butelki.

Rzecznik twierdził też, że policjanci dojechali na miejsce 8 minut po zgłoszeniu bójki, a nie jak mówią plażowicze - po pięćdziesięciu. Wcześniejsze doniesienia musiały dotyczyć petard i głośnych śpiewów - mówi Sokołowski. Rzecznik tłumaczy, że funkcjonariusze nie mogą zatrzymywać za głośne zachowanie na plaży. "Na plaży w Gdyni funkcjonariusze interweniowali, kiedy zostało złamane prawo" - dodaje.

Sokołowski podkreśla, że policja nie może też przez wiele godzin eskortować różnych grup kibiców.