Zgodnie z konwencją chicagowską Rosjanie mogą zażądać od Polski wprowadzenia w życie zaleceń z raportu MAK. Rząd zdaje sobie sprawę, że postawi to nas w niezręcznej sytuacji, skoro podważamy ustalenia tego raportu.
Wczoraj Donald Tusk w sejmowej debacie o katastrofie smoleńskiej bronił działań swojego rządu. Ostro skrytykował PiS i delikatniej Rosję. – Dziś nasze relacje są trudniejsze niż przed 10 kwietnia, może znalazły się na rozdrożu, ale zadaniem polskiego rządu jest wyprowadzić z tego rozdroża – mówił wczoraj Tusk. Przekonywał, że przyjęta od początku droga pozwoliła na maksymalne wyjaśnienie faktów. – Prawda nie będzie wygodna dla nikogo. Dla Polski lepiej jest znać prawdę i nie mieć wojny, niż nie znać prawdy i mieć wojnę – mówił Tusk.
Sytuacja w kontaktach między Warszawą i Moskwą może się jednak zaognić, gdy Rosjanie wezwą Polskę do przestrzegania zaleceń raportu MAK. Takie prawo daje im załącznik 13 do konwencji chicagowskiej.
Rosjanie zalecają, by w pułku wożącym VIP-ów wdrożono treningi na symulatorach, wypracowano reakcje załogi na ostrzeżenia systemu TAWS oraz wdrożono procedury i szkolenia załóg do lądowania z użyciem nieprecyzyjnych systemów. Proponują też, by do polskiego prawa wpisać przepisy egzekwujące tzw. sterylność kabiny, czyli obecność w niej jedynie osób z załogi samolotu, oraz zobowiązanie samolotów VIP-owskich do odbywania lotów tylko według procedur cywilnych.
Z wdrażania jakichkolwiek zaleceń zwolnieni są Rosjanie, bo w raporcie nie ma mowy o błędach popełnionych na wieży kontroli lotu.
– Skoro mamy poważne zastrzeżenia do raportu, poczekajmy, czy wspólnie uda się wypracować także zalecenia dla nich – mówi prof. Genowefa Grabowska, ekspert od prawa międzynarodowego.
Z niezręcznej sytuacji sprawę zdaje sobie polski rząd i na razie nie zamierza wysyłać sprawozdań z realizacji zaleceń raportu MAK. Próbuje nawet podważyć zasadność stosowania konwencji chicagowskiej. – Konwencja mówi o stronach. Dla nas właściwym adresatem uwag jest teraz minister transportu Rosji Igor Lewitin, chyba że zapadnie decyzja o przeniesieniu kontaktów na jeszcze wyższy poziom – mówi „DGP” osoba z MSZ.
Nasze władze liczą także, że będzie można się odwołać do arbitrażu Międzynarodowej Organizacji Lotnictwa Cywilnego (ICAO). Nie chodzi o to, by ICAO zajęła się raportem, ale by zbadała procedury zastosowane przez MAK.
Tyle że rzecznik ICAO oficjalnie przyznał, iż organizacja nie jest właściwym adresatem odwołania. Zajmuje się ona lotami cywilnymi, a ten z 10 kwietnia był lotem państwowym.
Negocjacji nie będzie
Po ogłoszeniu raportu MAK prace swojej komisji zamknął też premier Putin. Ale wczoraj rosyjski minister transportu Igor Lewitin stwierdził, że nie jest to jeszcze końcowa wersja rosyjskiego stanowiska. To zaproszenie do negocjacji?
Nie sądzę. To po prostu stwierdzenie faktu, że rosyjskie śledztwo wciąż trwa. Oficjalnym stanowiskiem Rosji będzie wersja prokuratury.
Nie ma mowy o negocjacjach Tuska i Putina?
Trudno mi sobie wyobrazić, by w sprawie przyczyn katastrofy smoleńskiej było pole do negocjacji.
W 2006 roku Armenia ostro protestowała przeciwko rezultatom pracy komisji Anodiny. W odwecie Rosjanie zagrozili zamknięciem dla niej przestrzeni powietrznej. Czy podobne restrykcje są możliwe wobec Polski?
W stosunku do Polski Moskwa nie pozwoli sobie nigdy na podobną reakcję.
Aleksiej Makarkin | rosyjski politolog