Premier Donald Tusk w czasie sejmowej debaty nad informacją rządu o jego działaniach ws. wypadku Tu-154M wezwał polityków opozycji do większej niż do tej pory odpowiedzialności za relacje polsko-rosyjskie. Jego zdaniem opozycja zamienia wyjaśnianie katastrofy w gonitwę za premierem.

"Jeśli polski polityk w jednym zdaniu mówi raport MAK jest śmieszny, do wyrzucenia i w drugiej części zdania mówi po raporcie MAK Klich do dymisji, to znaczy, że chce naprawdę, by - nie tylko że rosyjski raport, ale jeszcze tak wadliwy raport - był powodem, dla którego w polskim rządzie dochodzi do zmian" - powiedział.

"Gratuluję poczucia godności, honoru, odpowiedzialności i politycznego racjonalizmu. Ja w tej grze, którą być może Rosjanie chcieliby prowadzić, na pewno nie będę uczestniczył. Moim zadaniem jest, by polski rząd działał w tej kwestii autonomicznie" - podkreślił.

Premier powiedział też, że opozycja zamieniła wyjaśnianie katastrofy smoleńskiej w gonitwę za nim. "Nie akceptuję tego, że zamieniacie wyjaśnianie katastrofy smoleńskiej w gonitwę za premierem. Nie rozumiem tego" - odpowiadał szef rządu. Premier zwrócił uwagę, że dokładnie tego samego dnia - 10 kwietnia - "dwukrotnie występował bezpośrednio do Polaków" - po posiedzeniu rządu i w Smoleńsku

"Jeśli ktoś w Polsce może sformułować pod adresem rządzących zarzut, że w ciągu tych dni i tygodni nie pielęgnowaliśmy każdego szczegółu, by w Polsce było poczucie wspólnoty w żałobie, to będę uważał, że trzeba mieć dużo złej woli, żeby formułować tego typu opinie" - powiedział Tusk.

"Gdybym dyscyplinował prokuraturę, następnego dnia ktoś by powiedział, że Tusk się wtrąca w śledztwo prokuratury"

"Możemy się różnić, możecie atakować rząd za decyzje, które uważacie za błędne, ale każdy, kto atakuje polski rząd i polskie instytucje za sposób, w jaki pracowaliśmy, jak się zachowywaliśmy w pierwszych godzinach, pierwszych dniach i tygodniach po katastrofie, to powiem po ludzku, że to jest świństwo" - ocenił.

Słowa premiera były reakcją na wystąpienia przedstawicieli poszczególnych klubów, a bezpośrednio na wypowiedź posłanki PJN Elżbiety Jakubiak, która podczas środowej sejmowej debaty nad informacją o działaniach rządu w sprawie katastrofy zarzucała rządowi m.in. bierność i milczenie w pierwszych godzinach po katastrofie z 10 kwietnia. Błędem było także - według Jakubiak - że na czele polskiej komisji wyjaśniającej katastrofę nie stanął premier, analogicznie do tego, co stało się w Rosji.

Premier podkreślił, że nie ma prawa naciskać na prokuraturę w sprawie śledztwa smoleńskiego. "Gdybym dyscyplinował prokuraturę, następnego dnia ktoś by powiedział, że Tusk się wtrąca w śledztwo prokuratury" - podkreślił.

Przypomniał też, że 10 kwietnia o godz. 13.40 rozpoczęło się posiedzenie rządu w sprawie katastrofy smoleńskiej. "Efektem tego posiedzenia były dwa ustalenia" - zaznaczył.

Jak przypomniał, powołana została komisja badająca przyczyny katastrofy, na czele której stanął szef MSWiA Jerzy Miller i zajmuje się tym samym procesem badania, jak komisja MAK w Rosji.

"Naprawdę szkoda Polski, żeby tego typu gry wokół katastrofy uprawiać"

"Podobnie jak w Federacji Rosyjskiej, także w Polsce (...) powstał międzyresortowy zespół, na czele którego stanąłem ja, jako prezes Rady Ministrów" - mówił Tusk. W skład zespołu weszli także: wicepremier Waldemar Pawlak, minister obrony narodowej Bogdan Klich, minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski, minister spraw wewnętrznych i administracji Jerzy Miller, minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, minister Michał Boni i szef Kancelarii Premiera Tomasz Arabski.

W ocenie szefa rządu instytucje państwa w Polsce po katastrofie smoleńskiej 10 kwietnia 2010 r. okazały się "względnie sprawne". Dodał, że wszystko działało tak, jak należy. "Przecież ja nie mówię, że to jest moja zasługa" - mówił do zgromadzonych na sali plenarnej parlamentarzystów.

"Państwo polskie, niepodległa Polska, przez 20 lat umiała zbudować instytucje, które utrzymały bez szwanku polską państwowość mimo takiej tragedii. I powiem szczerze - mimo takiej postawy polityków opozycji" - powiedział premier.

Zwracając się do opozycji, powiedział, że mają prawo być dumni z tego, jak Polska przeszła przez miesiące po katastrofie. "Bądźcie z tego dumni i mówcie także na zewnątrz. Polska przetrzymała ten dramat, a wy robicie zawsze wszystko na odwrót" - mówił. Dodał, że nie jest w stanie zaakceptować tego, gdyż to nie służy Polsce.

Jak powiedział, "nieustanne szarganie państwa polskiego", co - jego zdaniem - robi opozycja, nie służy Polsce. "Naprawdę szkoda Polski, żeby tego typu gry wokół katastrofy uprawiać" - uważa Tusk.

"Możecie jako opozycja źle oceniać działania premiera. Proszę bardzo. Ale nie macie prawa mówić, że chowam się za czyimiś plecami"

Ocena działań rządu przez opozycję - zdaniem Tuska - jest "nacechowana złą wolą". "Polski rząd w tych nadzwyczaj trudnych warunkach zrobił wszystko, co możliwe, by Polska to dobrze przetrwała i żeby skompletować maksimum materiału (dowodowego) na rzecz prawdy" - oświadczył.

"Możecie jako opozycja źle oceniać działania premiera. Proszę bardzo. Ale nie macie prawa mówić, że chowam się za czyimiś plecami" - powiedział. Odpierał w ten sposób zarzuty posłanki Jakubiak, która zarzucała mu, że chowa się za plecami Bogdana Klicha, Edmunda Klicha, Jerzego Millera.

"Naprawdę nie mam manii wielkości i nie pretenduję do roli człowieka, który indywidualną, przebiegłą grą ogrywa inne kraje. Nie zgadzam się z poglądem PiS, że Rosja to upadłe mocarstwo, czyli w domyśle kraj, który bardzo łatwo ograć" - powiedział premier w środę w trakcie debaty nad informacją rządu o działaniach ws. katastrofy smoleńskiej.

Jak dodał, nie zauważył, żeby politycy PiS - gdy mieli władzę - byli "szczególnymi mistrzami w ogrywaniu Rosji".



"Dziękuję za takie uznanie, aż tak dobry nie jestem"

"Chciałbym zobaczyć chociaż jeden efekt misternej, wyrafinowanej gry, w której prezes PiS Jarosław Kaczyński jako premier lub ktoś z PiS ograł Rosję. Wiecie dobrze, że gra z Rosją, szczególnie w tak trudnych okolicznościach, to jest zajęcie naprawdę bardzo, bardzo trudne" - powiedział Tusk

Zdaniem premiera politycy PiS oczekiwali od niego, że pierwszego dnia od katastrofy on "Rosję okiwa sześć razy, rzuci na kolana, oni (Rosjanie) przyjdą, przeproszą i powiedzą: wszystko nasza wina". "Dziękuję za takie uznanie, aż tak dobry nie jestem" - podkreślił.

Tusk nie zgodził się z zarzutami opozycji, że reakcja rządu na raport MAK była spóźniona. "Była ona tak szybka, jak tylko to możliwe" - zapewnił, dodając, że polska komisja badająca okoliczności katastrofy smoleńskiej konsekwentnie buduje prawdziwy, kompletny raport o tragedii w Smoleńsku.

Zdaniem premiera wtorkowa prezentacja polskiej komisji miała na celu przekonanie wszystkich zainteresowanych, że nasze uwagi do raportu MAK mają uzasadnienie i są dobrze udokumentowane.

"Pozna go polska opinia publiczna, światowa opinia publiczna, Rosjanie i instytucje, które służą do tego, aby zajmować się tego typu sprawami"

"Sprawność niektórych urzędników i funkcjonariuszy doprowadziła do tego, że rzeczywiście komisja (szefa MSWiA Jerzego) Millera i strona polska dysponują materiałem na tyle szerokim, że mogło to być nawet pewnym zaskoczeniem dla naszego partnera" - ocenił szef rządu. Zdaniem premiera reakcja MAK w postaci opublikowania na swojej stronie internetowej zapisów rozmów z wieży kontroli lotów w Smoleńsku "jest spowodowana zrozumieniem wreszcie, że dysponujemy dość kompletnym materiałem".

"Warto to docenić. Ja tego nie kompletowałem, nie oczekuję słów uznania w tej sprawie pod moim adresem, ale kilku ludzi, poważnych urzędników i poważnych funkcjonariuszy wykonało naprawdę kawał porządnej roboty (...) takiej, która była ponad standardy" - powiedział Tusk.

Jak zaznaczył, w ciągu kilku tygodni komisja Millera opublikuje kompletny raport na temat okoliczności i przyczyn katastrofy. "Pozna go polska opinia publiczna, światowa opinia publiczna, Rosjanie i instytucje, które służą do tego, aby zajmować się tego typu sprawami" - dodał.

Premier podkreślił, że będzie to "dobrze udokumentowany raport, który równocześnie umożliwi wyciągniecie konsekwencji organizacyjnych, legislacyjnych, personalnych, politycznych tutaj, w Polsce".

"Czy one będą skuteczne? To oczywiście nie zależy tylko od polskiej strony"

Powiedział, że po opracowaniu polskiego raportu będzie można konfrontować polską relację z tym, co przygotowali Rosjanie i dopiero wtedy wykorzystywać możliwości, które wynikają z konwencji chicagowskiej oraz załącznika nr 13.

"Czy one będą skuteczne? To oczywiście nie zależy tylko od polskiej strony" - mówił. Podkreślił, że część z tych możliwości, jest do zrealizowania, pod warunkiem że obie strony zwracają się do instytucji międzynarodowych. "Jeżeli Rosja nie zgodzi się na wspólne zgłoszenie, to pomijając to, że będzie to dla Rosji dwuznacznie obciążające, część z tych dróg nie będzie do wykorzystania. Część nie wymaga wspólnego działania" - mówił.

Zapewnił, że Polska będzie "wyczerpywać instrumenty, które są w jej dyspozycji".