Do 112 wzrosła liczba ofiar śmiertelnych serii eksplozji w chińskim portowym mieście Tiencin. 95 osób uważa się za zaginione. Aż 85 spośród nich to strażacy.

Wczoraj po południu doszło w Tiencinie do kolejnych wybuchów i pożaru. Władze podjęły decyzję o ewakuacji mieszkańców w promieniu 3 kilometrów od miejsca katastrofy. Po ponad dwóch dobach od potężnych eksplozji, na parkingu, na którym znajdują się wraki spalonych aut, ponownie pojawił się ogień. Odnotowano też 7 mniejszych eksplozji. Władze Tiencinu poleciły mieszkańcom, aby ze względu na zmianę kierunku wiatru nosili maski ochronne i szczelnie zakrywali swoje ciała.

Chińskie władze potwierdziły, że w składzie niebezpiecznych substancji, w którym doszło do eksplozji, był cyjanek sodu. Dziennik "Renminribao" już dwa dni temu informował, że w miejscu katastrofy składowano około 700 ton tej substancji. Trwają próby usuwania i neutralizacji niebezpiecznego związku chemicznego.
Prezydent Chin Xi Jinping podkreślił, że katastrofa w Tiencinie i podobne wypadki, do których doszło wcześniej, świadczą o problemach w dziedzinie bezpieczeństwa w przemyśle chemicznym. Dodał, że powinny je rozwiązać odpowiednie władze.