Do 85 wzrosła liczba ofiar śmiertelnych serii eksplozji w chińskim portowym mieście Tiencin. Po ponad dwóch dobach od katastrofy wciąż nie ustalono, jakie chemikalia znajdowały się w składzie, gdzie doszło do pożaru. Mieszkańcy Tiencinu obawiają się o zdrowie.

Przed niebezpieczeństwem toksycznych opadów swoich obywateli przebywających na terenie Tiencinu ostrzegła amerykańska ambasada w Pekinie. Podobnych ostrzeżeń przed potencjalnie niebezpiecznym deszczem nie wydały jednak lokalne władze. Jak poinformowano, stężenie zanieczyszczeń chemicznych w powietrzu nieznacznie przekraczało dopuszczalne w Chinach normy.

Stan powietrza jest na bieżąco monitorowany. W miejscu katastrofy pracują specjaliści od zagrożeń chemicznych. Śledczy starają się ustalić przyczyny pożaru i eksplozji, do których doszło nocą ze środy na czwartek. Wciąż jednak nie wiadomo jakie substancje znajdowały się na terenie składu z niebezpiecznymi materiałami i dlaczego położony on był tak
blisko budynków mieszkalnych.