CBA szukało w gabinecie i mieszkaniu wiceministra Zbigniewa Rynasiewicza sztabek złota, które mogły być dowodem na działania korupcyjne - informuje "Gazeta Wyborcza".

Zdaniem "Gazety Wyborczej" za załatwienie około 20 spraw w urzędach państwowych dwóch biznesmenów z Leżajska miało płacić sztabkami złota.

Śledztwo w tej sprawie jest bardzo tajemnicze. Prokuratura Apelacyjna w Warszawie, która zleciła rewizję w biurze i mieszkaniach wiceministra infrastruktury, nie ujawnia za co konkretnie były dawane łapówki i kto miał je wręczać. Jedyna informacja dotyczy tego, że chodzi o łapówki za załatwianie spraw w urzędach państwowych i powoływanie się na wpływy u urzędników.

Pod tym drugim zarzutem zatrzymano, przed przeszukaniem u Rynasiewicza, Mariana D. i Pawła K., którzy kierują firmą paliwową w Leżajsku. Wiceminister infrastruktury był w tym mieście starostą i lokalnym działaczem, zanim został posłem.

Równolegle z wejściem do biura Rynasiewicza, CBA przeszukało 15 miejsc w całej Polsce.

Tydzień później agenci przeszukali biuro poselskie i mieszkania szefa klubu PSL Jana Burego oraz do gabinetu Anny Habało, szefowej Prokuratury Apelacyjnej w Rzeszowie. Habało została zawieszona w czynnościach.
Agenci byli też u Zbigniewa Niezgody, byłego prokuratora okręgowego w Rzeszowie, i Janusza W., który w latach 90. kierował UOP na Podkarpaciu. U nich również szukano sztabek złota. Według "Gazety Wyborczej", jedną z nich CBA znalazła u "wysokiego duchownego".