Według ABW Miter, chwaląc się "Wprost", że to on zadzwonił do Milewskiego podając się za pracownika KPRM, dokonał zabiegu "uderzenia wyprzedzającego".
"W piątek mieliśmy zebrane materiały na 90 proc. wskazujące, że podawał się za urzędnika państwowego, a wcześniej sfałszował maila, który miał pochodzić od ministra Arabskiego i wysłał go do sądu w Gdańsku" - twierdzi rozmówca "Gazety" z ABW.
W zawiadomieniu, które ma być dziś przesłane do prokuratury, Miterowi zarzuca się przestępstwo "powoływania się na wpływy" i fałszowania dokumentów - pisze "Gazeta Wyborcza".
ABW zbiera też materiały w sprawie innej sprawy, w która zamieszany jest Miter - fałszywej notatki z operacji Agencji ws. szefa Amber Gold, którą prowokator z Wrocławia przekazał Marcinowi P. w sierpniu.