Już dwa lata temu biuro alarmowało o luce, która pozwala osobom karanym zasiadać we władzach firm i fundacji. Wnioskowało też o pilne zmiany w prawie – wynika z lektury dokumentu, do którego dotarł DGP. Dopiero afera związana z siedmiokrotnie karanym twórcą piramidy finansowej Amber Gold Marcinem P., który bez kłopotu został wpisany do władz swojej firmy, spowodowała przyśpieszenie prac nad załataniem dziurawych przepisów.
Trzystronicowy raport specjalny pt. „Stosowanie zakazu z art. 18 kodeksu spółek handlowych” w lipcu 2010 r. otrzymał sekretarz kolegium służb specjalnych – czyli dzisiejszy minister spraw wewnętrznych Jacek Cichocki. „W obowiązującym stanie prawnym osoby skazane prawomocnymi wyrokami za przestępstwa gospodarcze (...) mają możliwość występowania w imieniu spółek, wbrew przedmiotowemu zakazowi, co stanowi istotne zagrożenie dla bezpieczeństwa obrotu prawnego” – napisali eksperci z zarządu analiz i ewidencji CBA. – Przypominam sobie, że taki raport trafił do Ministerstwa Sprawiedliwości. Krajowy Rejestr Sądowy i Krajowy Rejestr Karny to ich domena – usłyszeliśmy wczoraj od jednego z kluczowych urzędników w kancelarii premiera.

Decyzje podjęte przez karanych prezesów mogą być nieważne

Ze służby antykorupcyjnej dokument trafił do resortu sprawiedliwości i nawet rozpoczęły się prace nad uniemożliwieniem osobom skazanym kierowania firmami. – Jednak nie zostały zakończone. Minister Jarosław Gowin, który zastąpił Krzysztofa Kwiatkowskiego, zgodnie ze swoimi kompetencjami innym pomysłom nadał priorytet – mówi jeden z dyrektorów resortu sprawiedliwości. Z lektury „raportu specjalnego” wynika, że CBA zainteresowało się problemem, „realizując zadania związane z osłoną antykorupcyjną najważniejszych procesów prywatyzacyjnych”. Jednak brak w dokumencie konkretnych przypadków. Podobnie jak nie pada w nim nazwa „Amber Gold” czy osoba Marcina P., który bez problemów rejestrował spółki mimo siedmiu wyroków za oszustwa i malwersacje.
Jak zwrócili uwagę prawnicy CBA, choć art. 18 k.s.h. zakazuje pełnienia funkcji w „zarządzie, radzie nadzorczej, likwidatora”, to jest on martwy. Dzieje się tak, gdyż podmioty zgłaszające w sądzie rejestrowym osoby do władz w spółkach nie muszą dostarczać wypisów z Krajowego Rejestru Karnego. „Sąd rejestrowy jedynie w wyjątkowych przypadkach poweźmie informację o tym, że osoba, która ma reprezentować spółkę (...) jest objęta zakazem (...)” – zauważyli eksperci CBA. Wskazali również na możliwą bardzo poważną konsekwencję pełnienia funkcji osobom karanym w firmach przez osoby karane. W ich ocenie skutkiem może być unieważnienie wszystkich czynności prawnych, w których brał udział np. prezes, który ukrył wyrok za przestępstwa gospodarcze.
– Tej drogi mogą próbować klienci Amber Gold. Gdyby ten materiał CBA był właściwie odczytany przez rząd, może nie mielibyśmy dziś problemów z wielką aferą, która zagroziła upadkiem premiera i jego gabinetu – mówi jeden z posłów, członków sejmowej komisji ds. służb specjalnych, którzy poznali niedawno opisywany przez nas dokument. Samo Ministerstwo Sprawiedliwości zapowiedziało teraz błyskawiczne zmiany w prawie – tak aby dzięki systemom informatycznym sędzia w wydziale rejestrowym mógł za pomocą kilku kliknięć zweryfikować kartotekę karną.