Premier Donald Tusk wyjaśniał we wtorek posłom PiS, dlaczego podniesienie wieku emerytalnego jest społeczną potrzebą. PiS na rządową propozycję się nie zgadza, może rozmawiać o systemie emerytalnym, ale pod warunkiem, że premier wycofa się z obecnego projektu.

Spotkanie premiera z przedstawicielami i ekspertami PiS w Sejmie w sprawie reformy emerytalnej trwało około 1,5 godziny; nie wziął w nim udziału prezes PiS Jarosław Kaczyński.

Przedstawiciele PiS zaprezentowali premierowi swoje propozycje dotyczące systemu emerytalnego, ale bez wprowadzania obowiązkowego wydłużenia wieku emerytalnego. Zapowiedzieli też wniosek o przeprowadzenie wysłuchania publicznego w sprawie rządowego projektu reformy emerytalnej, bo - jak powiedział rzecznik PiS Adam Hofman - chcą zatrzymać to, co ich zdaniem "jest społecznym wariactwem".

Premier - jak sam powiedział dziennikarzom po spotkaniu - tłumaczył przedstawicielom PiS, dlaczego podniesienie wieku emerytalnego jest społeczną potrzebą. Zaznaczył, że rozmowa była merytoryczna, wymieniono poglądy, ale przyznał, że jego argumentacja nie została przyjęta z entuzjazmem.

Tusk powiedział, że ze strony PiS nie pojawiła się żadna propozycja dotycząca wieku emerytalnego. Natomiast "pojawiło się dużo pomysłów i stanowisk związanych z polityką społeczną, ale nie bezpośrednio ze zmianą reformy".

"Opozycja inaczej będzie mówiła w zamkniętym gronie, a inaczej będzie to przedstawiała publicznie"

"Rozumiem, że jest rzeczą niezręczną dla polityków - szczególnie dla tych, którzy znają się na polityce społecznej - przyznać się publicznie do tego, że wiedzą, iż podniesienie wieku emerytalnego jest koniecznością. Spodziewam się, że bardzo wielu polityków, szczególnie opozycji, szczególnie PiS, będzie chciało zostawić rząd sam z tym problemem" - mówił Tusk.

Jego zdaniem, wszystkie kluby parlamentarne "wiedzą o co chodzi" w kwestii konieczności wprowadzenia reformy wieku emerytalnego, tylko każdy jest przywiązany do swojej roli. "Opozycja inaczej będzie mówiła w zamkniętym gronie, a inaczej będzie to przedstawiała publicznie" - ocenił szef rządu.

Rzecznik PiS Adam Hofman powiedział, że przedstawiciele jego partii nie mówili na spotkaniu o wieku emerytalnym, bo PiS jest "za pozostawieniem aktualnego wieku emerytalnego". Wiceprezes PiS Beata Szydło oceniła, że szef rządu, przedstawiając propozycję wydłużenia i zrównania wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn do 67. roku życia, proponuje rozwiązanie - "starsi do roboty, a młodzi za granicę".

"Dlatego apelujemy do premiera, by wycofał projekt, który w tej chwili forsuje, a my w zamian jesteśmy gotowi na rozmowę i dyskusję" - powiedziała Szydło. Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak dodał, że premier poza wydłużeniem czasu pracy nie zaprezentował innych propozycji, natomiast PiS "zamiast przymusu pracy do 67. roku życia, zaproponował inne rozwiązania".

Wśród propozycji PiS znalazły się m.in.: dobrowolność wyboru między ZUS a OFE, obniżenie składek ZUS dla osób rozpoczynających pracę, odbywających staże, opracowanie i wdrożenie programów zwalczania bezrobocia, szczególnie młodych osób oraz osób w grupie "50+", zmniejszenie składki ZUS o 50 proc. na rok dla osób podejmujących pierwszą pracę, a także zniesienie limitu w składce ZUS dla najlepiej zarabiających.

Premier powiedział dziennikarzom, że "w kilku sprawach dotyczących przyszłości OFE, płacenia składki przez cały rok przez zamożnych" umówił się z posłami PiS, że "na poziomie parlamentu będą mogli współpracować nad różnymi projektami". "Ustaliliśmy, że nie musi być tak, że opozycja i rząd będą zawsze i wyłącznie przeciwko sobie, że szczególnie w sprawach społecznych trzeba szukać, może nie na siłę, ale wspólnych projektów, tam gdzie jest to możliwe" - dodał Tusk.

"Prezesa Kaczyńskiego nie było, bo nie miało być"

Jeszcze przed zakończeniem wtorkowego spotkania do dziennikarzy wyszedł Hofman i powiedział m.in., że jego klub jest rozczarowany tym, że premier uczestniczył w rozmowie bez ekspertów. "Liczyliśmy, że pan premier przedstawi ekspertyzy i ekspertów. Przybył tutaj z rzecznikiem rządu Pawłem Grasiem i powtarza to co wiemy: 67 i przymus pracy" - mówił wtedy rzecznik PiS. "Jesteśmy trochę wstrząśnięci całą tą sytuacją i argumentami, które premier powtarza" - dodał rzecznik PiS.

"Jak wychodziłem z pomieszczenia PiS, to pan Hofman nie wyglądał na wstrząśniętego. Nie sądzę, żeby doznał jakiegoś wstrząsu" - tak Tusk odniósł się do tych słów Hofmana. Premier zaznaczył, że na spotkaniu była obecna tylko część klubu PiS, w tym członkowie prezydium klubu i eksperci, dlatego było ono krótsze niż można się było spodziewać.

"Co prawda umawialiśmy się na spotkania nie z ekspertami, lecz z klubem - wszystkie kluby to dobrze zrozumiały - natomiast PiS przyjął inną zasadę. Klub się ze mną nie spotkał. Zostawiam to bez komentarza" - powiedział premier.

Pytany o nieobecność na spotkaniu prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, Tusk powiedział, że "nie decyduje o tym, w jakim składzie osobowym gospodarze zapraszają na spotkanie szefa rządu". "To jest ich problem" - podkreślił. "Jak się przychodzi do kogoś w gości, to się nie komentuje, że gospodarza nie ma, albo że gospodyni nieuprzejma. Co ja mam powiedzieć?" - dodał premier.

Z kolei Hofman tłumaczył, że to było spotkanie z ekspertami klubu w dziedzinie polityki społecznej. "Prezesa Kaczyńskiego nie było, bo nie miało być" - powiedział rzecznik PiS.