Skandal i rządowe przesilenie - to prognoza na najbliższe dni Ryszarda Czarneckiego. Polityk PiS komentuje najnowszą aferę taśmową.

Tygodnik Wprost twierdzi, że podsłuchy rozmów, do których dotarł, kompromitują ważne osoby z życia publicznego. Czarnecki w rozmowie z IAR mówił, że zarzuty prasy są poważne, zwłaszcza, że dotyczą jednych z najważniejszych osób w państwie. "Nieformalne naciski szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza na prezesa NBP-u Marka Belkę, by podlegający mu bank wsparł finansowo rząd Platformy Obywatelskiej - to jest niesłychanie mocna sprawa" - ocenił polityk.

Zdaniem Czarneckiego członkowie rządu mogą mieć teraz kłopoty. Europoseł nie ma jednak wątpliwości, że winni powinni zostać jak najszybciej Ukarani, bo "tak powinno być w normalnym zachodnioeuropejskim państwie, jakim jest Polska". Czarnecki przypomniał sytuację, kiedy Andrzej Lepper domagał się wykorzystania rezerw Narodowego Banku Polskiego do wsparcia gospodarki. Wówczas Platforma Obywatelska miała go za to ostro krytykować. Teraz -jak mówił polityk- PO stosuje "mentalność Kalego".

Fakt, że nielegalnie nagrywane są najważniejsze osoby w państwie europosła jednak nie dziwi. W jego ocenie, pod rządami koalicji PO-PSL Polska stała się "państwem nagraniowym" - krajem, gdzie niektórzy tylko czyhają na okazję, żeby kogoś skompromitować, nawet członków swojej partii. Podał tu przykład tak zwanej "afery taśmowej" w Polskim Stronnictwie Ludowym oraz "korupcji politycznej" przed zjazdem dolnośląskiej PO.

Ryszard Czarnecki nie wykluczył, że kolejne już taśmy to efekt walki o władze w samym obozie rządzącym. Jak dodał, przynosi to tylko negatywne skutki dla Polski.