"Bogu niech będą dzięki! Ci biskupi, którzy przyjeżdżają wystawnymi furami pod sekretariat Episkopatu, raz, drugi i trzeci sfotografowani zastanawiają się, jak ten samochód sprzedać" - stwierdził w rozmowie z Moniką Olejnik ksiądz Lemański.

Na antenie Radia Zet ksiądz Wojciech Lemański odniósł się do słów arcybiskupa Michalika. Ten skrytykował niedawno media za nagłaśnianie słów papieża stygmatyzujących wystawny sposób życia ludzi Kościoła.

"I Bogu niech będą dzięki! Gdy to mówi papież Franciszek, to naszych niektórych hierarchów krew zalewa, że coś będzie trzeba zmienić. To już się zmieni, bo ci biskupi, którzy przyjeżdżają wystawnymi furami pod sekretariat Episkopatu, raz, drugi i trzeci sfotografowani zastanawiają się, jak ten samochód sprzedać" – powiedział w rozmowie z Moniką Olejnik Lemański.

Według księdza księża nie mają się czego obawiać tam gdzie Kościół faktycznie jest ubogi. "Ksiądz, który ledwie wiąże koniec z końcem na jakiejś małej parafii może się nie obawiać, że ktoś do niego przyjdzie i będzie mu wytykać, że jest jakimś snobem i krwiopijcą. Niestety mamy też przykłady księży, którzy okazali się koneserami sztuki, którzy zmieniają jeden samochód za drugiem lub mają jakieś niezwykle kosztowne hobby. Oni niech się boją – dodał Lemański.

Ksiądz odniósł się także do nałożonego na niego zakazu wypowiadania się w mediach. "Nie zgadzam się z uzasadnieniem tej sankcji. Czy będę musiał pościć, czy będę w jakimś klasztorze, czy będę w jakiejś małej parafii, czy w ogóle pozbawiony parafii, to nie jest wielki problem. Natomiast jeżeli się uzasadnia sankcję przestępstwami, których nie popełniłem, to ja się na to nie mogę zgodzić. Zawsze piszę, że podporządkuję się prawomocnemu orzeczeniu w mojej sprawie. Pojawiła się jeszcze jedna furtka: jak już całą tę drogę przejdę, to napiszę do papieża, bo nie zrobiłem nic takiego, co by zasługiwało na sankcje" - ocenił.