Sławomir Nowak zapewniał w radiowej Jedynce, że nie dąży do bankructwa tygodnika "Wprost", ani nie chce zamykać ust jego dziennikarzom. Dlatego wycofa wniosek o zabezpieczenie na tytule w wysokości 30 milionów złotych.

Wyjaśniał, że poprosił kancelarię o wycofanie tego wniosku, bo za dużo jest nieporozumień, za dużo szumu medialnego wokół tej sprawy. Minister transportu tłumaczy, że suma 30 milionów to nie jest suma odszkodowania. – Nie chcę ani jednej złotówki, nie chcę brudnych pieniędzy od tej gazety - deklaruje minister.

Sławomir Nowak chce jedynie, aby "Wprost" przeprosiło go za publikację i za to co zostało powtórzone we wszystkich mediach. Pytany dlaczego mówi o brudnych pieniądzach minister wyjaśniał, że ponieważ tygodnik, w jego opinii, posunął się do brudnych metod i pisał nieprawdę, więc wszystko co jest związane z publikacją jest dla niego brudne.

- Nie mam żadnych niejasnych powiązań z biznesmenami, nigdy nikomu w żadnym biznesie nie pomagałem i nie wymieniałem się z nikim zegarkami - zapewniał minister w radiowej Jedynce. Przyznaje, że raz jeden pożyczył zegarek od kolegi, z którym zna się 15 lat i który nie ma nic wspólnego