- Ile można takiego typa jak ja znosić? Zakładam, że to moja ostatnia kadencja – deklarował we wrześniu 2010 roku Donald Tusk, odpowiadając na pytanie dotyczące jego przyszłości w partii, przypomina Newsweek. Od tego czasu nastawienie premiera zmieniło się. W Kancelarii Premiera już nikt nie mówi tam o szukaniu następcy, ale o tym, jak doprowadzić do reelekcji – twierdzi osoba z otoczenia premiera.

Jak nieoficjalnie dowiedział się „Newsweek”, premier rozważa nawet przyspieszenie wyborów przewodniczącego PO, które według pierwotnego planu miały się odbyć w 2014 roku. Dziś wydaje się, że bardziej prawdopodobny jest rok 2013. - Im wcześniej Tusk odświeży swój mandat, tym lepiej dla niego, bo podczas kryzysu jego pozycja może słabnąć z każdym miesiącem. Poza tym w 2014 roku odbędą się wybory europejskie i samorządowe. Lepiej, żeby w trakcie kampanii partia nie zajmowała się sama sobą – twierdzi jeden z rozmówców gazety.

Potwierdzenie silnej pozycji premiera w partii, ułatwi mu także rozgrywkę z Grzegorzem Schetyną. Nieoficjalnie mówi się, że ma on startować w wyborach do Parlamentu Europejskiego.