PO już sonduje PSL w sprawie podziału resortów w przyszłym rządzie. Apetyt na władzę ma też SLD - możemy dowiedzieć się na łamach "Rzeczpospolitej".

Z nieoficjalnych informacji gazety wynika, że po wyborach Platforma Obywatelska będzie chciała odzyskać Ministerstwo Pracy. "Musimy dokończyć reformę ubezpieczeń społecznych, a ludowcy opornie podchodzą do tych zmian" - mówi polityk z władz Platformy.

W zamian za resort pracy ludowcy mieliby dostać Ministerstwo Środowiska. Mówi się o tym już nawet wśród urzędników tego resortu. Najpewniej na jego czele stanąłby wówczas Stanisław Żelichowski, który w swojej karierze ministrem środowiska był już dwukrotnie. PO najchętniej zaoferowałaby też inny resort Waldemarowi Pawlakowi.

Co PO byłaby skłonna oddać lewicy, gdyby jej udział w rządzie okazał się konieczny? Wiadomo, że podstawowym warunkiem szefa SLD Grzegorza Napieralskiego jest utworzenie dla niego nowego resortu nowoczesnych technologii. PO rozważa także ewentualne oddanie resortu sprawiedliwości Ryszardowi Kaliszowi.

"Jest jeszcze za wcześnie na jakiekolwiek rozmowy o podziale resortów, a tym bardziej personaliach" - mówi Waldy Dzikowski, wiceszef Klubu PO. Podobne stanowisko zajmuje Eugeniusz Grzeszczak z PSL, minister z Kancelarii Premiera. "W tej chwili najważniejsze jest dla nas uzyskanie jak najlepszego wyniku wyborczego, bo to on zdecyduje o naszej sile w przyszłym rządzie" - podkreślał już kilka tygodni temu.