Czy jest możliwe, aby trzy osoby w Polsce podjęły decyzję, która ma negatywny wpływ na los milionów Polaków, w ekspresowym tempie doprowadziły do uchwalenia ustawy wprowadzającej tę decyzję w życie, ignorując przy tym zdanie obywateli? Tak, dzisiaj w Polsce jest to możliwe, a tryb uchwalania ustawy demolującej system emerytalny jest tego najlepszym, choć nie jedynym przykładem.
Dwie największe krajowe partie to ugrupowania wodzowskie, dotyczy to w szczególności Platformy Obywatelskiej. Jeżeli w PO najbliższe otoczenie Tuska podejmie jakąś decyzję, to potem wystarczy, iż premier dokona korzystnej transakcji coś za coś z koalicjantem, później każe swoim posłom i senatorom głosować zgodnie z narzuconą przez siebie dyscypliną partyjną, i miliony Polaków mają nowe prawo. W zgodnej ocenie organizacji pozarządowych konsultacje społeczne są fikcją, czyli rząd ignoruje zdanie obywateli. Ostatnio w takim trybie podwyższono podatek VAT oraz zdemolowano system emerytalny, skazując miliony Polaków na głodowe emerytury.
Taki sposób sprawowania władzy to niszczenie fundamentów demokracji, bo zapisana w konstytucji zwierzchnia władza narodu w Rzeczypospolitej Polskiej staje się frazesem, gdyż sprowadza się do przestrzegania procedur, uniemożliwiając obywatelom rzeczywisty wpływ na tworzone prawo. Organizacje pozarządowe zaniepokojone brakiem przestrzegania praw obywatelskich opracowały podczas Kongresu Praw Obywatelskich w marcu 2010 roku memorandum dla wsparcia rozwoju społeczeństwa obywatelskiego. Warto przypomnieć niektóre postulaty tego memorandum.
Konieczne jest wzmocnienie instytucji demokracji bezpośredniej: referendów i obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej. Konieczne jest wzmocnienie prawnych możliwości dostępu do informacji publicznej; ostatnio administracja publiczna podejmuje wiele działań, które mają na celu zmniejszenie jawności życia publicznego. Konieczne jest zagwarantowanie obywatelom dostępu do informacji zbieranych o nich przez instytucje. Konieczne jest wykorzystanie internetu do udostępnienia obywatelom maksymalnie szerokiej i przejrzystej informacji publicznej oraz bezpłatnego dostępu do baz danych administracyjnych i statystyki publicznej. Z realizacją tego postulatu jest tak jak ze społeczeństwem obywatelskim w Polsce. Informacje niby są dostępne, ale ich wygodne znalezienie jest w praktyce niemożliwe. Potwierdzają to rankingi ONZ: ostatnio w tych rankingach przegoniła nas Bułgaria i dogoniła Rumunia.
Konieczne jest zagwarantowanie szerokiego prawa do wykorzystywania tworzonej przez sektor publiczny informacji przez instytucje i osoby prywatne. W szczególności materiały edukacyjne i naukowe tworzone z funduszy publicznych powinny być publikowane i dostępne w sposób otwarty, z prawem do dalszego wykorzystania. Trzy lata temu jako społeczny doradca jednego z ministrów tego rządu proponowałem prosty mechanizm realizujący ten postulat. Obecnie powstała ustawa potworek, która proceduralnie umożliwia dostęp do zasobów wiedzy publicznej, ale w praktyce nie będzie działać. Konieczne jest zapewnienie istnienia silnych i niezależnych od polityki i biznesu mediów publicznych, które tworzą płaszczyznę wymiany idei, poszukiwania prawdy i promocji działań, których celem jest dobro wspólne. Cóż, od czasu upadku socjalizmu chyba jeszcze nigdy nie byliśmy tak daleko od realizacji tego postulatu. Konieczne jest prowadzenie konsultacji społecznych z rzeczywistą intencją uzyskania informacji zwrotnej. Niestety, władza traktuje konsultacje społeczne jak zło konieczne.
Fasadowa medialno-słupkowa demokracja doprowadziła do olbrzymich patologii w życiu społecznym. Nadszedł czas, aby obywatele odzyskali wpływ na państwo. Tak jak stanowi konstytucja.