Na początku lipca PSL złożyło w Sejmie projekt, który znosi zasadę, że wójtem, burmistrzem czy prezydentem miasta można być tylko przez dwie kadencje. Oprócz zniesienia dwukadencyjności w projekcie nowelizacji Kodeksu wyborczego proponuje się także likwidację zakazu startowania przez kandydata na wójta, burmistrza, prezydenta miasta również w wyborach do rady powiatu i do sejmiku województwa.
Zniesienie dwukadencyjności w samorządach
Pyrzyk przekazał PAP, że projekt jest obecnie aż do 7 sierpnia w konsultacjach społecznych. – Dopiero jak wyjdzie z tej fazy konsultacyjnej, będziemy rozmawiać o nim z koalicjantami – powiedział poseł ludowców. Według niego pierwsze opinie o tym projekcie różnych organizacji samorządowych są pozytywne, co – jak mówił – „stwarza jakąś jaskółkę, że jest pole do rozmowy i do ewentualnych negocjacji z koalicjantami”.
Na pytanie, kiedy do takich pierwszych rozmów z koalicjantami na temat tego projektu może dojść, poseł Stronnictwa stwierdził, że być może jeszcze w wakacje. „Ale nie chciałbym tutaj niczego wyprzedzać. Jak będziemy mieli ocenę skutków regulacji oraz inne opinie, to wtedy dojdzie do rozmów” – zaznaczył Pyrzyk. – Myślę, że najwcześniej będzie to końcówka wakacji, a najpóźniej początek września – dodał. Pytany, kiedy projekt ten może być procedowany w Sejmie, poseł PSL powiedział, że jego pierwsze czytanie może odbyć się „późnym latem, wczesną jesienią”.
O ocenę projektu autorstwa ludowców PAP poprosiła ekspertów. Zdaniem politologa prof. Kazimierza Kika proponowane przez PSL rozwiązanie może otworzyć PiS-owi drogę do umocnienia się na wsi, bo – jak zauważył – w tej chwili to partia Jarosława Kaczyńskiego jest w ofensywie, jeżeli chodzi o wieś i prowincję. Zdaniem politologa PSL „miota się”, nie ma pomysłu merytorycznego, programowego, dlatego szuka czegoś proceduralnego, by odzyskać pozycję na wsiach. – Chcą, żeby przepisy otworzyły im drogę, ale nie wiadomo, czy otworzą ją im, czy Prawu i Sprawiedliwości. Uważam, że wzmocnią drogę PiS – ocenił prof. Kik.
Eksperci krytycznie o zniesieniu dwukadencyjności
Zdaniem eksperta zniesienie dwukadencyjności nie będzie dobrym rozwiązaniem dla Polski. – Dlatego, że ci działacze, którzy obsiedli te różne funkcje od radnych poprzez wójtów, burmistrzów itd., przez dwie kadencje będą działali w taki sposób, żeby dostać trzecią i czwartą kadencję, czyli będą postępowali taktycznie, a nie będą służyli społecznościom lokalnym – ocenił.
Politolog UW dr hab. Olgierd Annusewicz zwrócił uwagę w rozmowie z PAP, że gdy za rządów PiS wprowadzano dwukadencyjność, to wszystkie ugrupowania tworzące dziś koalicję rządową były przeciwko temu rozwiązaniu. Annusewicz stwierdził, że dla PSL-u to ograniczenie jest najbardziej dotkliwe, dlatego że „może i jest to partia, która nie cieszy się jakimś gigantycznym poparciem, jeżeli mówimy o wyborach do Sejmu, natomiast naprawdę jest bardzo silna w terenie”.
Ekspert powiedział, że nie zajmuje się ocenianiem projektów, dlatego że – jak zauważył – „one są dobre dla jednych, złe dla drugich”. – Tego typu projekt z jednej strony powoduje, że rzeczywiście te lokalne w niektórych miejscowościach układy są zabetonowane. I takie ograniczenie do dwóch kadencji wiąże się z jakąś formą odświeżenia tego samorządu – zauważył. – A z drugiej strony jest też tak, że jak przychodzi nowy burmistrz, to on się przez połowę pierwszej kadencji uczy, jak sprawuje się władzę, w drugiej połowie kadencji pewne rzeczy już wie i jest mu łatwiej, a tak naprawdę druga kadencja i potencjalnie trzecia mogłyby być tymi, w których faktycznie on już wie dokładnie, jak działa system i potrafi dla swoich mieszkańców, przynajmniej teoretycznie, zrobić jak najwięcej – wskazał Annusewicz.
W jego ocenie są więc argumenty „na jedną i na drugą stronę”. Jak jednocześnie zauważył, jest to rozwiązanie, które „może przejść przez Sejm, ale może nie przejść przez prezydenta”. Na uwagę, że współprzewodniczący Partii Razem Adrian Zandberg zapowiedział już, że jego ugrupowanie złoży wniosek o odrzucenie w pierwszym czytaniu tego projektu, Annusewicz stwierdził, że w ogóle go to nie dziwi, bo – jak zauważył – „Partia Razem nie istnieje w samorządach”. – I każda forma odbetonowania mechanizmów samorządowych jest na rękę właśnie takim ugrupowaniom jak Partia Razem – podkreślił politolog.
Projekt PSL
Dwukadencyjność wójtów, burmistrzów i prezydentów została wprowadzona w 2018 r. i obowiązuje od przeprowadzonych w tym samym roku wyborów samorządowych. Wprowadzona wówczas nowelizacja Kodeksu wyborczego wydłużyła także kadencję samorządów z czterech do pięciu lat. Złożenie tego projektu zapowiedział pod koniec czerwca prezes PSL, wiceprezes Władysław Kosiniak-Kamysz. Uznał, że to „przywracanie pełnej samorządności wspólnotom lokalnym”. „Koniec z dwukadencyjnością. Koniec z ograniczeniami startowania do różnych organów przedstawicielskich, bo to nasi poprzednicy z PiS-u zablokowali, ograniczyli samorządność, my samorządność przywracamy” – powiedział wówczas szef ludowców, dodając, że liczy na poparcie wszystkich środowisk i zaprasza wszystkich samorządowców do promowania takiego rozwiązania.
Współprzewodniczący Partii Razem, poseł Adrian Zandberg, zapowiedział już, że jego ugrupowanie złoży wniosek o odrzucenie w pierwszym czytaniu tego projektu. „PSL chce wylać beton na polskie samorządy” – ocenił. Według niego demokracja w samorządach często stoi pod znakiem zapytania, bo interesy, którymi kierują się niektórzy samorządowcy, nie idą w parze z interesami mieszkańców. Zandberg powiedział, że tak skonstruowany system uniemożliwia jakiekolwiek zmiany, a propozycja ludowców – jego zdaniem – tylko pogorszy sytuację.