Ważne, by nie doszło do kolejnych ekscesów. Tak minister spraw zagranicznych Grzegorz Schetyna odniósł się do sytuacji kibiców Lecha Poznań w Bośni i Hercegowinie. W nocy na przedmieściach stolicy tego kraju doszło do starć z udziałem fanów polskiego klubu i FK Sarajewo. Te drużyny zmierzą się wieczorem w meczu eliminacji Ligi Mistrzów.

Polski minister mówił IAR, że obecnie sytuacja jest pod kontrolą. Dodał, że na miejscu pracuje polski konsul, który jest w kontakcie z miejscowymi służbami, władzami Lecha i kibicami drużyny. Zaznaczył, że to dzisiaj do Bośni przyjedzie więcej polskich kibiców. "Będziemy pilnować tego, żeby tam się nic złego nie stało, nie zdarzyło w Sarajewie" - mówił Schetyna.
Bośniackie media piszą o agresywnym zachowaniu Polaków. Jednak rzecznik Lecha twierdzi, że to 40-osobowa grupa "bojówkarzy" z Sarajewa zaatakowała kibiców poznańskiej ekipy. Wcześniej dochodziło także do prowokacji na starówce i w okolicach centrum Sarajewa. Przedstawiciel polskiego klubu przekonuje też, że polscy kibice nie wznosili okrzyków "Serbia!", które według relacji bośniackich mediów miały sprowokować miejscowych. Nie ma także informacji o zatrzymaniach Polaków.