Francja oddaje hołd poległym w zamachu na "Charlie Hebdo". Tymczasem policja prowadzi na niespotykaną skalę poszukiwania sprawców, którzy zabili dwanaście osób, a jedenaście ranili, w tym cztery - ciężko.

Wśród ofiar jest czterech znanych we Francji i poza jej granicami rysowników - Cabut, Woliński, którego ojciec był Polakiem, naczelny redaktor pisma Charb i Tignous. Im i pozostałym - zamordowanym z zimną krwią przez zamachowców, wznoszących okrzyki, iż prorok został pomszczony i że Allah jest wielki - hołd oddają tysiące ludzi, którzy spontanicznie wyszli na ulice francuskich miast. Tymczasem policja ściga sprawców. O napastnikach prefekt Paryża powiedział, że uciekli z miejsca zbrodni swoim samochodem. W XIX dzielnicy uderzyli nim w inny pojazd raniąc prowadzącą go kobietę. Zmusili przy użyciu broni właściciela Renault Clio do porzucenia samochodu, którym dalej uciekali. Według niepotwierdzonych oficjalnie informacji, prowadzący dochodzenie są na tropie wspomnianego przez prefekta szarego Renault Clio. Uciekinierzy umknęli w stronę północno-wschodnich przedmieść, na które skierowano specjalną jednostkę antyterrorystyczną - odpowiednika polskiego GROM-u.