Po 33 godzinach zakończyła się odyseja włoskiego promu Norman Atlantic, który w niedzielę o świcie z 478 osobami na pokładzie zapalił się w pobliżu Grecji. Dziś wczesnym popołudniem, ze statku, który znajduje się już na Adriatyku, na wodach terytorialnych Albanii, zeszli ostatni pasażerowie oraz członkowie załogi.

Ewakuacja, z powodu złych warunków atmosferycznych prowadzona wyłącznie przy użyciu helikopterów, trwała wyjątkowo długo i naraziła pasażerów na dodatkowe niedogodności. Większość od chwili wybuchu pożaru przebywała na górnym odkrytym pokładzie, na deszczu i lodowatym wietrze. Momentami, widząc, że nie sposób było ugasić pożaru, ludzie poważnie obawiali się o swoje bezpieczeństwo. Ostatecznie doliczono się pięciu ofiar, co potwierdziły zarówno włoska marynarka wojenna, koordynująca akcją ratunkowa, jak i premier Włoch Matteo Renzi.
Prokuratura w Bari na południu kraju, wszczęła już dochodzenie w sprawie przyczyn katastrofy. Przesłuchany zostanie m.in. kapitan statku, który jako ostatni zejdzie z pokładu.