Liczba ofiar pożaru na włoskim promie, który płynął z Grecji do Ankony, wzrosła do siedmiu. Ujawniono to po zakończeniu ewakuacji statku, która była niezwykle utrudniona i trwała ponad dobę.

Ciała czterech osób znaleziono w wodzie pod koniec ewakuacji. O dalszych dwóch ofiarach poinformowała włoska straż przybrzeżna, gdy statek opuścił kapitan. Pierwszą ofiarą był już w niedzielę grecki pasażer, który zjeżdżając do szalupy ratunkowej, wpadł do wody. Na pokładzie w momencie wybuchu pożaru w niedzielę o świcie było 478 osób, z tego 56 członków załogi. Akcję ratunkową utrudniały złe warunki atmosferyczne.

Z tego samego powodu można ją było prowadzić wyłącznie z powietrza, używając kilku śmigłowców. Najpierw ewakuowano dzieci, kobiety i osoby w podeszłym wieku. Wszyscy oni zawiezieni zostali na włoski brzeg i umieszczeni w szpitalach. Jak poinformowano, stan czterech osób jest ciężki. Premier Włoch Matteo Renzi podkreślił, że - jak przystało na prawdziwego człowieka morza - kapitan Argilio Giacomazzi opuścił statek jako ostatni.