Władze Hongkongu nie posługują się triadami w walce przeciwko protestującym. Takie oświadczenie wydał hongkoński szef bezpieczeństwa po atakach na uczestników demonstracji.



W nocy doszło do starć uczestników protestów z ich przeciwnikami. Część mieszkańców, sprzeciwia się przedłużającej się blokadzie miasta. W Hongkongu swoje poglądy demonstrują też osoby przychylne komunistycznym władzom w Pekinie. Demonstranci z Occupy Central uważają, że są atakowani przez lokalne gangi - triady, które działają za przyzwoleniem policji.

Zdaniem sekretarza bezpieczeństwa Hong Kongu - Lai Tung Kwoka - te oskarżenia są bezpodstawne. Słowa te miałyby potwierdzić dzisiejsze zatrzymania uczestników zamieszek. Jak podała policja wśród aresztowanych znajdują się osoby, które podejrzewa się o kontakty z triadami.

W reakcji na ataki, przywódcy protestujących ogłosili, że nie chcą rozmawiać z władzami miasta. Oskarżają też policję o bezczynność w obliczu przemocy wobec uczestników pokojowych demonstracji.

Protesty w Hong Kongu zapoczątkowali studenci i wykładowcy akademiccy, którzy nie zgadzają się na sposób wyboru szefa lokalnych władz w 2017 roku. Mieszkańcy oczekiwali, że będą one demokratyczne. Tymczasem władze w Pekinie ogłosiły, że listę kandydatów najpierw ma zatwierdzić chiński rząd centralny.