Uspokaja się sytuacja w Hongkongu, gdzie od kilku dni trwają wielotysięczne, prodemokratyczne manifestacje. Lokalne władze zdecydowały o wycofaniu policji, która do tej pory tłumiła zamieszki i ponownie wezwały demonstrantów do rozejścia się. Ci jednak do domów iść nie zamierzają.

Wczoraj funkcjonariusze użyli gazu łzawiącego wobec manifestantów. W starciach z policją rannych zostało co najmniej 38 osób, a setki trafiło do aresztów. Wcześniej protestujący zablokowali kilka głównych arterii miasta.

Powodem manifestacji, zapoczątkowanych przez studentów z Hongkongu, jest narzucenie przez chiński rząd zasad wyborów szefa lokalnej administracji, które odbędą się w 2017 roku.

Manifestanci nie chcą, by liczba kandydatów była ograniczona i zatwierdzona przez komunistyczne władze w Pekinie. Trwający przez ostatni tydzień strajk studentów poparli także prominentni wykładowcy.