USA są globalną potęgą? To truizm, jeśli analizujemy wskaźniki gospodarcze, siłę militarną czy wpływy polityczne. Jeśli jednak przyjrzeć się wynikom związanym z poziomem rozwoju społecznego, w wielu dziedzinach Amerykę wyprzedza nawet Polska. Tak przynajmniej wynika z rankingu postępu społecznego Social Progress Index.
Żywienie i podstawowa opieka medyczna, dostęp do wiedzy na podstawowym poziomie i bezpieczeństwo osobiste – to tylko niektóre z obszarów, w których USA dostały zadyszki. W rankingu 132 państw, które przebadała organizacja SPI, Stany Zjednoczone zajęły 16. miejsce, zaś Polska – 27. Jednak w niektórych dziedzinach USA okupują miejsca w trzeciej i czwartej dziesiątce. A jeszcze niżej spadają, jeżeli chodzi o stabilność ekosystemu (czyli wskaźnik wyliczany na podstawie emisji gazów cieplarnianych), czystość wody i różnorodność biologiczną. W tej kategorii zajmują 69. pozycję. Polska – 16. Liderem jest Nowa Zelandia, a na podium znalazły się również Szwajcaria i Islandia.
Większym zaskoczeniem jest nasz sukces w kategorii dostępu do informacji i komunikacji cyfrowej. O ile Polska dostała 83,5 pkt, o tyle supermocarstwo – 81,3. Wpływ na taki wynik miały wskaźniki zastosowane przy tworzeniu raportu. Badacze z SPI przeanalizowali dane dotyczące liczby internautów, telefonów komórkowych na 100 mieszkańców oraz wyniki indeksu wolności prasy (corocznego raportu publikowanego przez Reporterów bez Granic).
W pierwszym przypadku Stany Zjednoczone wyprzedzają Polskę (dostęp do internetu posiada o 16 pkt proc. więcej Amerykanów), ale zdecydowanie tracą przy pozostałych wskaźnikach. Podczas gdy na 100 Polaków przypada ponad 140 telefonów komórkowych, w Stanach jest to tylko 95 urządzeń. Podczas gdy Polska zajmuje 19. miejsce w indeksie wolności prasy, USA – 46.
Podobne różnice możemy znaleźć, analizując pozostałe kategorie. Choćby bezpieczeństwo osobiste. Co prawda w USA jest mniejsza śmiertelność w wypadkach drogowych (średnio 11,4 osoby na 100 tys. mieszkańców; w Polsce – 11,8), ale szala przechyla się na naszą stronę, kiedy spojrzymy na liczbę morderstw. Nasz wskaźnik to 1,4 na 100 tys. mieszkańców. Amerykański – aż 4,7.

W kluczowych dla rozwoju dziedzinach wyprzedzamy Stany Zjednoczone

Naturalnie są też kategorie, w których USA plasują się wyżej od nas. Amerykanie są liderami, choćby jeśli chodzi o dostęp do szkolnictwa wyższego, zajmując w ogólnym zestawieniu 1. miejsce (Polska – 32.).
Trzeźwiąco może też zadziałać zestawienie nas z innymi krajami naszego regionu. W rankingu SPI wyprzedzają nas zwłaszcza nasi najbliżsi sąsiedzi – Czesi i Słowacy. W kategorii związanej z dostępnością mieszkań gorzej z całej Unii wypadają tylko Rumuni. W służbie zdrowia – dodatkowo Litwini i Węgrzy. Tygrysem naszego regionu okazała się Estonia, osiągając 19. miejsce, najwyższe wśród państw byłego bloku wschodniego.
– Do niedawna jedynym miernikiem rozwoju gospodarczego był produkt krajowy brutto. W ostatnich latach powstaje jednak wiele raportów, które są formą polemiki z PKB, np. publikowany od lat 90. wskaźnik Human Development Index – zauważa prof. Jolanta Supińska z Uniwersytetu Warszawskiego. I dodaje, że inne sposoby pomiarów często spotykają się ze sprzeciwem ekonomistów, którzy przyzwyczaili się do starego, jednowymiarowego sposobu. – Niewątpliwie im szerszy jest zakres raportu, tym gorzej wypadają Stany Zjednoczone – mówi ekspert.
Profesor przekonuje też, że takie zestawienia przypominają igrzyska olimpijskie, bopozwalają na porównywanie krajów w różnych kategoriach. A jednocześnie są istotnym elementem gry politycznej. – Politycy i ekonomiści szukają w nich wskaźników uwiarygadniających ich koncepcje i działania – uważa. Raport SPI 2014 to argument przede wszystkim dla tych, którzy chcieliby udowodnić, że rosnący PKB niekoniecznie oznacza dobrobyt obywateli, a same wyniki gospodarcze nie mogą być jedyną miarą rozwoju.
„Zdolność społeczeństwa do zaspokojenia podstawowych ludzkich potrzeb to podwalina, która umożliwia obywatelom i całej społeczności polepszenie jakości życia oraz stworzenie takich warunków, które umożliwią mieszkańcom wykorzystanie ich pełnego potencjału” – napisali we wstępie do raportu jego autorzy. A jeśli kogoś taka ocena nie przekonuje, może jeszcze raz zajrzeć do zestawienia. Gorzej od Polski wypadły np. ogarnięte kryzysem kraje południa Europy, jak Włochy, których PKB per capita jest przecież większy od polskiego aż o 8 tys. dol. Z kolei pierwsza w rankingu Nowa Zelandia ma prawie o połowę niższy dochód na osobę niż zajmująca piątą pozycję Norwegia.
Na 100 Polaków przypada 140 komórek, na 100 Amerykanów – 95
Numer jeden? Nie tym razem
„Jak poziom życia przeciętnego Amerykanina wygląda w porównaniu z innymi krajami? Odpowiedź nie zawsze jest przyjemna” – napisał na Twitterze Fareed Zakaria, publicysta magazynu „Time” i dziennikarz CNN, publikując link do Social Progress Index 2014. Dziennikarka serwisu „The Daily Beast” dodała: „Ameryka tym razem nie jest najlepsza. Pomimo drugiego najwyższego PKB na świecie wśród 132 krajów USA wypadają kiepsko w dziedzinie podstawowych ludzkich potrzeb, służby zdrowia i edukacji”.
Nicholas Kristof z „New York Timesa” ironizował: „W USA przyzwyczailiśmy się do celebrowania samych siebie jako najpotężniejszego, najbogatszego, cieszącego się największymi wolnościami i najbardziej błogosławionego narodu świata. Jasne, technicznie rzecz biorąc, to Norwegowie mają najwyższy PKB na osobę, a Japończycy żyją dłużej, ale świat ogląda NBA, topnieje przy Katy Perry, używa iPhone’ów do umieszczania wiadomości na Facebooku, drży na widok naszych lotniskowców i obwinia za wszystko CIA. Jesteśmy numerem 1? Nie, nie jesteśmy!”. Płachtą na byka okazał się zwłaszcza fatalny wynik USA, jeśli chodzi o służbę zdrowia. Prywatne i publiczne wydatki Amerykanów wynoszą w tej dziedzinie 8,5 tys. dol. rocznie na mieszkańca – to niemal połowa PKB na osobę w Polsce i cały dochód na mieszkańca Albanii.
Wspomniany już Zakaria poświęcił temu problemowi niedzielne wydanie swojego programu „GPS: Sunday”. Zaproszony do studia Michael Porter z Uniwersytetu Harvarda stwierdził, że Ameryka oszukuje na wskaźnikach pokazujących jakość życia i dodał, że czuje się zawiedziony tym, czego dowiedział się o swoim kraju z raportu. – Myślę, że nie taki obraz Ameryki ma wielu z nas. Myślimy raczej, że jesteśmy społecznym liderem – powiedział. – Służba zdrowia to obszar, w którym – jeśli spojrzymy obiektywnie – po prostu nie dajemy rady. Wydajemy na służbę zdrowia najwięcej pieniędzy na świecie, prawdopodobnie najwięcej w całej udokumentowanej historii, ale gdy przychodzi do wyników... – dodał prof. Porter.