Lider opozycyjnej partii został zamordowany w czwartek. Choć władze ogłosiły, że za zabójstwem najprawdopodobniej stoją radykalni salafici, to spora część Tunezyjczyków oskarża o morderstwo rządzących islamistów.

W podobnych demonstracjach, które miały miejsce w nocy, przeciwko rządowi wystąpili też posłowie opozycji i świeccy politycy. Razem z protestującymi wzywali rząd do dymisji, skandując: "Ludzie chcą upadku zabójców". Z drugiej strony, zwolennicy premiera wykrzykiwali "Ludzie są Muzułmanami i nie poddadzą się". Policja użyła wobec nich gazu łzawiącego.
Także funkcjonariusze w Sidi Bouzid na południu kraju przy pomocy gazu rozpędzili demonstrantów. Rzucali oni w policjantów kamieniami i podpalali samochody. To miasto rodzinne Mohammeda al-Brahmiego i bastion buntu przeciwko władzom.