Kluby PO i SLD zapowiedziały, że poprą weto prezydenta do ustawy o powołaniu Akademii Lotniczej. PiS, PSL oraz koła PJN i SdPl będą za odrzuceniem weta. Głosowanie jeszcze w piątek.

Szef BBN Stanisław Koziej przypomniał argumenty prezydenta przeciw powołaniu w Dęblinie Akademii Lotniczej w miejsce Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych i Wojskowego Instytutu Medycyny Lotniczej w Warszawie. Mówił, że Polska ma więcej szkół oficerskich niż np. Niemcy, Francja czy Wielka Brytania; podkreślał potrzebę utrzymania Dęblina jako szkoły działającej specjalnie na potrzeby lotnictwa wojskowego.

Dodał, że intencją weta jest "skłonienie do refleksji nad reformą całego szkolnictwa wojskowego". "To, co proponuje ustawa, to wyciągnięcie dęblińskiej uczelni na rynek cywilny, który nie jest pewny. Lepiej trzymać Dęblin blisko wojska" - przekonywał. Według Kozieja "akademizacja szkół oficerskich" oddala je od potrzeb wojska i zmusza do poszukiwania "studentów cywilnych na jakiekolwiek kierunki studiów".

"Ustawa, którą pan prezydent skierował do ponownego rozpatrzenia, dotyczy szkoły lotniczej w Dęblinie, ale tak naprawdę jest egzemplifikacją szerszego problemu, tj. reformy całego szkolnictwa wojskowego, które należy do najbardziej zapóźnionych w transformacji części wojska" - mówił Koziej.

Podkreślił, że "dowódcy rodzajów sił zbrojnych już dzisiaj mają znikomy wpływ na szkoły oficerskie, a "wnioski z ostatnich katastrof lotniczych wykazują bardzo dobitnie jak ważne w armii jest dobre, profesjonalne przygotowanie żołnierzy".

Według przedstawiciela prezydenta "ustawa tak naprawdę chce komercjalizować i rzucić na rynek szkolnictwo wojskowe". "Można komercjalizować niektóre usługowe funkcje wojska; nie dziwi nikogo, gdy widzimy skomercjalizowane stołówki, krawców, czy nawet ochronę jakichś magazynów. Ale skomercjalizować sól wojska, jaką jest jego szkolenie?" - pytał.

O odrzucenie weta apelował sprawozdawca komisji edukacji i obrony Andrzej Smirnow (PO). Podkreślał, że zredukowana armia potrzebuje tak niewielu nowych oficerów, że szkoły muszą przyjmować także studentów cywilnych. "W obecnej sytuacji sprawa jest przesądzona - weto zostanie utrzymane, ale do sprawy trzeba wrócić" - powiedział.

Przemawiający w imieniu klubu Platformy Paweł Suski mówił, ze "pośpiech jest niewskazany" i należy się zastanowić nad formą organizacyjną dęblińskiej szkoły, przed którą "rysuje się świetlana przyszłość" dzięki planom zakupu nowych samolotów szkolno-bojowych i przekształcenia Dęblina w międzynarodowe centrum szkolenia. Dodał, że w raport komisji badającej katastrofę smoleńską wskazuje, jak ważne jest szkolenie w lotnictwie wojskowym. Zapowiedział, że PO nie będzie głosowała za odrzuceniem weta.

Jarosław Żaczek (PiS) zapowiedział głosowanie za powołaniem Akademii. "Trzeba sobie zadać pytanie, czy +szkoła orląt+ ma prawo się rozwijać, być uczelnią akademicką, czy przyłożyć rękę do weta" - powiedział. Jego zdaniem może ono być początkiem drogi do likwidacji szkoły. Pytał, "czy to prawda, że Akademia Lotnicza została przehandlowana za stanowisko w przyszłym rządzie dla polityka SLD".

"Podejmowanie decyzji w oparciu o handel stanowiskami - tego rodzaju metoda uprawiania polityki jest mi - i wszystkim parlamentarzystom SLD - obca" - odpowiedział poseł Sojuszu Stanisław Wziątek. "Nasza ustawa odnosi się do jednego fragmentu systemu. Spójrzmy na całość. Jeśli zwierzchnik sił zbrojnych, były minister obrony, były szef komisji obrony zwraca uwagę, to warto ją uwzględnić" - powiedział deklarując poparcie dla weta prezydenta.

"Słucham i myślę, że większego absurdu Mrożek by nie wymyślił. Przecież wcześniej posłowie mówili jednym głosem" - powiedział Tadeusz Sławecki (PSL). Zapowiedział poparcie stanowiska komisji, która opowiada się za ponownym uchwaleniem ustawy.

Głosowanie przeciw wetu zapowiedział Zbigniew Wojciechowski (PJN), który przywołał apel rady miejskiej Dęblina w tej sprawie i wytknął Platformie, że była inicjatorem powołania Akademii. "Zacznijcie współpracować" - zwróciła się do MON i BBN Izabella Sierakowska (SdPl). Zdaniem posłanki "Dęblinowi należy się akademia".

Ustawę o powołaniu Akademii Lotniczej Sejm uchwalił pod koniec stycznia. Jej autorzy przekonywali, że połączenie dwóch placówek przysłuży się otwieraniu się instytucji wojskowych na rynek cywilny i rozszerzeniu oferty dydaktycznej. Za połączeniem opowiedziały się władze obu instytucji.

W marcu prezydent Bronisław Komorowski, korzystając po raz pierwszy z prawa weta, nie podpisał ustawy tworzącej nową uczelnię. Argumentował, że wejście w życie ustawy zaszkodziłoby profesjonalnemu szkoleniu żołnierzy, a wojsko miałoby więcej uczelni niż dywizji w wojskach lądowych. Jak uzasadnił, z chwilą, gdy szkoły zostaną przekształcone w akademie, "ich podstawową troską będzie pozyskiwanie jak największej liczby studentów cywilnych na różnych kierunkach studiów, niekoniecznie związanych ze szkoleniem zawodowym".

Szef BBN już w trakcie prac w komisjach sejmowych zarzucał projektowi, że utrwala rozproszenie szkolnictwa wojskowego, że kieruje się kwestiami prestiżu i interesem lokalnego rynku pracy, a nie potrzebami wojska. Argumentował, że armii potrzeba jednej, najwyżej dwóch uczelni akademickich (obecnie są trzy - tyle samo co szkół podoficerskich). Projektowaną Akademię Lotniczą Koziej nazwał "hybrydą dowódczo-techniczno-medyczną".

We wtorek u prezydenta odbyły się konsultacje szefów klubów sejmowych w sprawie głosowania. Po rozmowach Bronisław Komorowski ocenił, że jest większość pozwalająca utrzymać weto.