Dziesiątki tysięcy protestujących zebrały się w sobotę w stolicy Serbii Belgradzie na organizowanej przez opozycję demonstracji, domagając się przedterminowych wyborów parlamentarnych. Przeciwnicy rządu obwiniają go o kryzys gospodarczy i korupcję.

Zwolennicy opozycji, z których wielu do stolicy przyjechało autokarami z całej Serbii, trzymali serbskie flagi i transparenty wzywające prozachodni rząd Mirko Cvetkovicia do ustąpienia.

Wokół budynków rządowych w centrum Belgradu rozmieszczono kilkuset funkcjonariuszy oddziałów prewencji.

Organizatorzy protestu z Serbskiej Partii Postępowej (SNS) pod przewodnictwem Tomislava Nikolicia, zagrozili, że będą kontynuować protesty, aż zostaną ogłoszone przedterminowe wybory.

Nie dalej jak w piątek prezydent Boris Tadić oświadczył, że nie zgodzi się na przyspieszone wybory. W wydanym oświadczeniu wskazał, że Serbia "potrzebuje stabilizacji", żeby na jesieni uzyskać status kandydata do członkostwa w Unii Europejskiej. W jego opinii, wcześniejsze wybory tylko spowolnią starania o akcesję do UE.