Nie zgodzimy się na uznaniowe mechanizmy, które z zarządzania funduszami UE będą czyniły instrument politycznej presji na państwa członkowskie; budżet musi rządzić się prawem, a nie uznaniowością - powiedział w poniedziałek PAP wiceszef MSZ ds. europejskich Konrad Szymański.

W poniedziałek PAP poinformował, powołując się na źródło w KE, że Komisja ma już gotowy projekt rozporządzenia, który uzależni w przyszłym budżecie UE wypłatę środków od praworządności, zakładając możliwość zamrożenia funduszy dla kraju, który np. ogranicza niezależność sądownictwa. Według rozmówcy PAP otwartą kwestią pozostaje, czy będzie to decyzja samej Komisji, czy też wpływ na nią będą miały państwa członkowskie. Urzędnik zastrzegł, że KE nie chce używać w rozporządzeniu słowa "praworządność", ale mówi o efektywnym zarządzaniu finansami. O propozycji mają dyskutować w najbliższą środę komisarze.

Pytany o te doniesienia Szymański podkreślił, że każde euro "powinno być wydawane transparentnie i rzetelnie", a ocena polskiego rządu ws. rozporządzenia będzie zależna od ostatecznego brzmienia jego zapisów.

"Nie zgodzimy się na uznaniowe mechanizmy, które z zarządzania funduszami będą robiły instrument politycznej presji na zamówienie. Budżet musi rządzić się prawem, a nie uznaniowością" - zaznaczył wiceminister.

Również w poniedziałek o pracach nad projektem wieloletniego budżetu UE na lata 2021-2027 napisał "Financial Times". Według informacji gazety na podstawie opracowywanych przez KE rozwiązań może dojść do przekierowania dziesiątków miliardów euro z państw Europy Środkowo-Wschodniej do dotkniętych kryzysem finansowym krajów Europy Południowej, w tym Grecji i Hiszpanii.

Jak podało "FT", Bruksela rozważa przygotowanie znacznie bardziej złożonych niż dotąd wskaźników określających odbiorcę dopłat, które obejmą m.in. bezrobocie wśród młodych, poziom edukacji, stan środowiska i stopę emigracji. Dziennik zaznaczył też, że KE pracuje nad mechanizmami wymagającymi od państw członkowskich przestrzegania zasad praworządności.

Odnosząc się do tych doniesień Szymański zaznaczył, że Polska zgadza się "na poważną dyskusję o finansowaniu nowych celów, w tym problemu migracji". Poziom ambicji w tej sprawie wyznaczany jest jednak - jego zdaniem - "przede wszystkim przez zdolność do znalezienia nowych wpływów do budżetu". "Polska jest na to gotowa o ile będziemy mieli porozumienie polityczne w sprawie celów" - oświadczył Szymański.

Podkreślił ponadto, że rozwiązania przygotowywane przez KE "to tylko projekt, na który muszą się zgodzić wszystkie państwa członkowskie". "Budżet (unijny) wymaga jednomyślności, a my nie zgodzimy się na działania dyskryminacyjne i próby zrewolucjonizowania tego budżetu" - zapewnił polityk.

Wiceszef MSZ stwierdził jednocześnie, że w związku z innymi czynnikami - takimi jak rosnące bogactwo Polski oraz Brexit, który oznacza, że w przyszłym budżecie UE będzie ok. 90 mld euro mniej niż w obecnym - znaczenie budżetu UE dla naszego kraju może w następnych latach maleć.

Wskazał też, że cięcia w unijnych wydatkach na politykę spójności, jeśli będą realizowane, będą dotyczyły wszystkich państw Europy Środkowej i będą wynikały z "awansu problematyki migracyjnej" w ramach agendy UE oraz planami wsparcia dla "niezreformowanych i zadłużonych krajów strefy euro". "Zmiana nie ma związku z naszymi kontrowersjami w sprawie praworządności" - przekonywał Szymański.

Polska jest największym beneficjentem obecnego budżetu UE - otrzymała 77 mld euro z 350 mld euro przeznaczonych na politykę spójności. Węgry otrzymały 22 mld euro, a Słowacja - 14 mld euro. "FT" zaznacza jednak, że takie przesunięcie środka ciężkości w kierunku Europy Środkowo-Wschodniej spowodowało znaczące cięcia, nawet o ok. 30 proc., w dopłatach dla krajów Europy Południowej, m.in. Hiszpanii i Grecji.

Unijny komisarz ds. budżetu Guenther Oettinger zapowiedział na początku kwietnia, że w przyszłym wieloletnim budżecie fundusze będą powiązane z praworządnością. KE sugeruje, że takie rozwiązanie znajdzie się w aktach wykonawczych, do których przyjęcia nie trzeba jednomyślności.

Polska od dawna przeciwstawia się uznaniem praworządności za warunek dostępu do środków UE. Minister inwestycji i rozwoju Jerzy Kwieciński oceniał jeszcze w lutym, że podstawy prawne takiego rozwiązania są wątłe, a szef MSZ Jacek Czaputowicz na ostatnim spotkaniu z komisarz ds. sprawiedliwości Vierą Jourovą w lutym podkreślał sprzeciw Polski wobec powiązania dostępu do środków unijnych z funkcjonowaniem niezawisłych sądów. "Polska się nie zgadza z wprowadzeniem tego mechanizmu. Uważamy, że te kwestie są rozdzielne" – oświadczył.

To właśnie Jourova ma przygotować obiektywne kryteria w tej sprawie - tak, by warunkowość nie była odbierana jako atak na któryś z krajów unijnych.