Sytuacja między prezydentem Andrzejem Dudą a ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą przypomina utarczki chłopców z ferajny o to, kto bardziej złamie konstytucję; problem polega na tym, że najważniejsi politycy PiS kombinują jak podporządkować sobie sądownictwo - przekonuje PO.
Na briefingu w Sejmie poseł PO Marcin Kierwiński był proszony o komentarz do fragmentu wywiadu prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego dla "Gazety Polskiej".
Kaczyński pytany, jak odczytuje deklarację prezydenta Andrzeja Dudy, że w jego szczególnym zainteresowaniu pozostają resorty: sprawiedliwości, obrony narodowej i spraw zagranicznych odparł: "Jeśli chodzi o resort sprawiedliwości, to podczas rozmowy z prezydentem powiedziałem mu, iż nie chcę zajmować się sporami pokoleniowymi między czterdziestolatkami. Ministerstwo działa bardzo dobrze".
Kierwiński powiedział, że dostrzega, iż "każda ze znanych postaci PiS jest zdaniem prezesa Kaczyńskiego mocniejsza od prezydenta".
"Widać, że gdy pan prezydent na centymetr odchylił się od głównego przekazu partii z Nowogrodzkiej, popadł w niełaskę Jarosława Kaczyńskiego. Co do ministra Ziobry, to z całą pewnością Jarosław Kaczyński nie porzucił pomysłu pełnego wpływu na obsadę stanowisk sędziowskich. Stąd Zbigniew Ziobro na tym etapie jest mu bardziej potrzebny niż prezydent Duda" - zauważył poseł PO.
"To wszystko przypomina takie utarczki chłopców z ferajny o to, kto bardziej złamie konstytucję" - podkreślił Kierwiński. "Problem polega na tym, że polski rząd, polski prezydent i prezes największej partii kombinują jak podporządkować sobie całe sądownictwo i de facto podporządkować sobie całą Polskę" - powiedział poseł PO. (PAP)
autor: Wiktoria Nicałek