Wraz z wojną padają mity. Na przykład ten, goszczący dotąd często w obozie przeciwników PiS, że niemiecka polityka wobec Polski i Unii Europejskiej jest z automatu dla Polski korzystna, nawet jeśli jej ceną jest nadmierne dokarmianie Putina. Przecież Niemcy myślą dwa kroki do przodu i są za Europą. No, są, tyle że w berlińskich rachubach związanych z Warszawą, Unią i Rosją górę brały – i nadal biorą – interesy niemieckiego państwa narodowego. To dlatego tak długo Niemcy były pobłażliwe dla naruszeń praworządności w Polsce, bo w tym samym czasie niteczki rurociągu Putina pełzały na zachód – i Berlin nie chciał eskalacji drugorzędnego dlań konfliktu. Angela Merkel wygasiła przy tym elektrownie jądrowe, aby sojusz niemiecko-rosyjski był nienaruszalny przez dekady. O prymacie interesu narodowego w polityce niemieckiej mówił Jarosław Kaczyński, nie mówili zaś Borys Budka ani Rafał Trzaskowski.

Konkurencyjny mit, tym razem pisowski, bazował na przekonaniu, że mądre państwa naszej części Europy mogą szalenie dużo ugrać, będąc w rozkroku. Trochę być w Unii, a trochę na jej skraju, a to odwoływać się do wspólnych europejskich wartości, a to krytykować wybrane europejskie wartości, sączyć przesłanie, że My jednak jesteśmy bardziej moralni i bardziej bystrzy niż Unia LGBTejska. Na papierze taka kombinacja wygląda wspaniale. W praktyce skończyła się mizianiem z nacjonalistami spiskującymi z Putinem i deklarującymi, że Europa, owszem, ma wartość, ale Rosja, ta pradawna i szlachetna kultura, ma tejże Europie do zaproponowania duchowość, o której Zachód już zapomniał. W intrygująco redagowanym konserwatywnym piśmie „Wszystko Co Najważniejsze” czytam teksty pełne życzliwości dla kandydata na prezydenta Francji Érica Zemmoura – idealny nasz człowiek w Paryżu, bo celnie uderza we współczesny Zachód. Tylko szkoda, że kapitulując przed Rosją.
Przy okazji PiS przez lata budował mit szkodliwego wpływu organizacji pozarządowych na działanie państwa. Nadmiernie ufna wobec swoich przywódców Barbara Nowak zrobiła nawet długą listę organizacji spod znaku „Tych klientów nie obsługujemy”. Warto zobaczyć, ile z tych organizacji wypruwa sobie dzisiaj żyły, pomagając uchodźcom z Ukrainy – bardzo często wyręczając państwo. Dzięki NGO jesteśmy bardziej w Europie. Czas, by PiS zaczął się tym bardziej cieszyć niż martwić. ©℗