Gdańska prokuratura zawnioskuje, by działaniami nieformalnej grupy b. pracowników Amber Gold zajęli się śledczy z Łodzi. Chodzi o wątpliwości, czy w grupie istniejącej na jednym z portali społecznościowych, doszło do nakłaniania do składania fałszywych zeznań.

Jak poinformowała w poniedziałek PAP rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Tatiana Paszkiewicz, sprawa ma związek z notatką, jaką sporządził prokurator uczestniczący w – toczącym się przed gdańskim sądem - procesie założycieli Amber Gold.

Paszkiewicz podała, że notatka mówi, iż w zeznaniach świadków uczestniczących w dwóch rozprawach (miały one miejsce 1 i 2 września), pojawiły się informacje, które – według sporządzających notatkę – "mogą wskazywać na popełnienie przestępstwa nakłaniania świadków do składania fałszywych zeznań".

Prokurator dodała, że z notatki wynika, iż do takiego przestępstwa mogło ewentualnie dojść w grupie użytkowników jednego z portali społecznościowych skupiającej byłych pracowników firmy Amber Gold.

Paszkiewicz poinformowała, że gdański prokurator okręgowy podjął decyzję, iż przygotuje wniosek, w którym poprosi o wyłączenie podległej mu jednostki z zajmowania się sprawą i przekazanie jej do łódzkiej prokuratury okręgowej. Prokurator przypomniała, że gdańscy śledczy już na wstępnym etapie pierwotnego postępowania dotyczącego działalności firmy Amber Gold zostali z niego wyłączeni, a śledztwo trafiło do łódzkiej prokuratury okręgowej.

Amber Gold - firma powstała na początku 2009 r. - miała inwestować w złoto i inne kruszce. Działała od 2009 r., a klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji - od 6 do nawet 16,5 proc. w skali roku - co znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych. KNF złożyła doniesienie do prokuratury, która po miesiącu odmówiła wszczęcia śledztwa, nie dopatrując się w działalności firmy znamion przestępstwa.

13 sierpnia 2012 r. Amber Gold ogłosiła likwidację, tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy i odsetek od nich. Pierwszy zarzut oszustwa znacznej wartości wraz z wnioskiem o areszt wobec szefa Amber Gold Marcina P. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku postawiła pod koniec sierpnia 2012 r. Jesienią 2012 r. śledztwo przeniesiono do Prokuratury Okręgowej w Łodzi, która w czerwcu 2015 r. sporządziła akt oskarżenia ws. Amber Gold.

Według łódzkich śledczych, Marcin P. i jego żona oszukali w latach 2009-12 w ramach tzw. piramidy finansowej w sumie niemal 19 tys. klientów spółki, doprowadzając ich do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości prawie 851 mln zł. Prokuratura ustaliła, że spółka Amber Gold była tzw. piramidą finansową, a oskarżeni bez zezwolenia prowadzili działalność polegającą na gromadzeniu pieniędzy klientów parabanku.

Obok oszustwa znacznej wartości oskarżonym zarzucono także pranie pieniędzy wyłudzonych od klientów. Oskarżeni wielokrotnie - według śledczych - przelewali je na różne konta bankowe m.in. spółek grupy Amber Gold oraz innych podmiotów i osób. Jak ustalono, ostatecznie zainwestowane pieniądze przed upadkiem spółki odzyskało zaledwie ok. 3 tys. z prawie 19 tys. jej klientów - w sumie było to niemal 291 mln zł.

Katarzyna i Marcin P. pieniądze pozyskane z lokat wydawali na rozmaite cele - m.in. na finansowanie linii lotniczych OLT Express przeznaczono prawie 300 mln zł. Część dochodów szła też na wynagrodzenia. Ustalono, że z tego tytułu oskarżeni wypłacili sobie 18,8 mln zł.

Śledczy z Łodzi uznali, że Katarzyna i Marcin P. działali w celu osiągnięcia korzyści majątkowej i uczynili sobie z tej działalności stałe źródło dochodu. W sumie Marcin P. został oskarżony o cztery przestępstwa, a Katarzyna P. o 10. Grożą im kary do 15 lat więzienia. Proces w tej sprawie toczy się od 21 marca przed gdańskim sądem. Zgodnie z postanowieniem sądu, dziennikarze mogą uczestniczyć w procesie, nie mogą jednak upubliczniać składanych w jego ramach zeznań.

Pod koniec lipca powstała sejmowa komisja śledcza, która ma zbadać i ocenić m.in. prawidłowość i legalność działań podejmowanych wobec Amber Gold przez: rząd, w szczególności ministrów finansów, gospodarki, infrastruktury, spraw wewnętrznych, sprawiedliwości i podległych im funkcjonariuszy publicznych. Komisja ma też sprawdzić działania, jakie podejmowali w sprawie spółki m.in. prezes UOKiK, Generalny Inspektor Informacji Finansowej, prezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego, a także prokuratura oraz organy powołane do ścigania przestępstw. (PAP)