Wiceminister zdrowia Jarosław Pinkas na początku posiedzenia komisji przypomniał, że protest pielęgniarek z CZD rozpoczął się już w grudniu 2014 r. Przedstawił również harmonogram działań podejmowanych przez obie strony sporu w ostatnich tygodniach przed strajkiem, a także rozmów prowadzonych w trakcie sporu, m.in. przy udziale niezależnych mediatorów oraz przedstawicieli resortu zdrowia.
Radziwiłł poinformował posłów, że podczas wtorkowej wizyty w CZD potwierdził prawo pielęgniarek do strajku, zwrócił się jednak o zawieszenie protestu w obecnej formie, polegającej na odejściu od łóżek pacjentów. „Zapewniłem, że dalsze negocjacje – do których gorąco zachęcałem – mogą toczyć się, o ile będzie taka wola stron, cały czas z udziałem kogoś z Ministerstwa Zdrowia, a jeśli trzeba, to także któregoś z wiceministrów lub ministra zdrowia” – mówił.
Podkreślił jednocześnie, że sytuacja CZD jest „dramatyczna”, wskazał na wzrastające w ostatnich latach zadłużenie placówki. Mówił m.in., że w 2007 r. było to 68 mln zł, w 2010 r. – 157 mln zł, a na koniec 2015 r. 313 mln zł. Dodał, że dyrekcja szacuje, że kilka dni strajku pielęgniarek kosztowało ok. 4 mln zł.
Powiedział, że w związku z otrzymaną pomocą rządową w wysokości ok. 100 mln zł szpital ma szanse na pewne oszczędności. Dyrekcja ma nadzieję, że w związku w ociepleniem budynku uda się wygospodarować ok. 1,75 mln zł, co pozwoli przynajmniej częściowo wyjść naprzeciw oczekiwaniom strajkujących pielęgniarek.
Radziwiłł wskazał, że obecnie zmieniana jest wycena przeszacowanych procedur, m.in. kardiologicznych, a oszczędności z tym związane będą przeznaczone na podwyżki w zakresie pediatrii, szczególnie specjalistycznej. „To są te procedury, które właśnie w Centrum są wykonywane” – podkreślił.
Wiceprzewodniczący komisji Marek Ruciński z Nowoczesnej porównywał obecną sytuację w Centrum Zdrowia Dziecka do "białego miasteczka" przed KPRM w 2007 r., "kiedy wówczas urzędujący premier Jarosław Kaczyński nie odważył się wyjść do pielęgniarek". "Na szczęście dzisiaj pan minister w końcu wszedł do nich" - dodał, zwracając się do Radziwiłła.
Posłanka PO Alicja Chybicka przekonywała, że CZD jest placówką wyjątkową, bo zajmuje się leczeniem skomplikowanych przypadków. "Nie zgadzam z panem ministrem, że CZD nie jest jednostką unikatową. Otóż jest: jest tam wielkie centrum transplantacyjne, kierowane przez prof. Kalicińskiego. Oczywiście, że są w klinikach uniwersytetów medycznych pojedyncze oddziały transplantacyjne - a to przeszczepiają wątrobę, a to nerki, a to serca. W CZD wykonywane są wszystkie te procedury" - zaznaczyła.
Były minister zdrowia, obecnie przewodniczący komisji Bartosz Arłukowicz (PO) zwracając się do Radziwiłła, wypomniał mu, że kiedy został ministrem zdrowia, "natychmiast podjął negocjacje z samorządem lekarskim" z którego się wywodzi, żeby zwiększyć dotację na rzecz tego samorządu. "Tu musiał minąć tydzień, tydzień odsyłania ludzi z Centrum Zdrowia Dziecka, tydzień, kiedy pielęgniarki odeszły od łóżek, żeby pan został wezwany przez premiera i wtedy zajął się pan sprawą” – mówił. "Więcej pokory, panie ministrze" - zaapelował.
Zadeklarował, że w najbliższym czasie będzie prosił komisję o kolejne spotkanie w tej sprawie.
Z kolei wiceprzewodniczący komisji Tomasz Latos (PiS) zwracał uwagę, że problemy w CZD nie zaczęły się pojawiać w ostatnich sześciu miesiącach i są skutkiem działań poprzedniego rządu. "Z tego co mi wiadomo, to dopiero ten rząd podjął działania naprawcze, m.in. poprzez pozbycie się tzw. złych długów" - podkreślał Latos.
Poseł PiS wyraził też nadzieję, że dialog dotyczący rozwiązania sporu w CZD będzie kontynuowany. Zaznaczył, że powinien on być prowadzony "w taki sposób, że funkcjonowanie placówek służby zdrowia, w tym CZD, nie będzie w żaden sposób zaburzone".
Posłanka Gabriela Masłowska (PiS) mówiła, że Radziwiłłowi należy się uznanie za przyjętą formę rozwiązania konfliktu. „Nie pamiętają państwo posłowie o tych problemach, które narastały przez poprzednie lata. Nie pamiętają państwo o tym, że nie potrafiliście wielu z tych spraw rozwiązać skutecznie i w tej chwili obciążacie państwo obecnego ministra po kilku miesiącach funkcjonowania za wszelkie niepowodzenia” – powiedziała.
Prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych Zofia Małas przypomniała, że w Polsce brakuje ok. 100 tys. pielęgniarek. "Tysiące pielęgniarek się skrzykuje, by iść pod CZD, ale to nie o to chodzi" - mówiła, przekonując, że trzeba usiąść do rozmów i wypracować konkretne rozwiązania, krótko- i długoterminową strategię. "Bo o potrzebie systemowych rozwiązań słyszymy od 20 lat" - dodała.
Uczestnicząca w posiedzeniu komisji dyrektorka CZD Małgorzata Syczewska poinformowała, że od poniedziałku, kiedy wiadomo już było, że strajk się rozpocznie, do piątku, 412 dzieci zostało wypisanych do domu, przekazanych do innych szpitali, bądź odwołano ich przyjęcia. Były to dzieci, które miały być hospitalizowane, poddane procedurom diagnostycznym czy związanym z podaniem leków. Jak mówiła, byli to różni pacjenci - m.in. po różnego rodzaju operacjach lub w trakcie leczenia.
Jak dodała Syczewska, jeśli chodzi o blok operacyjny, odwołano 30 zabiegów; 36 procedur odwołano w zakładzie medycyny nuklearnej; w zakładzie diagnostyki obrazowej odwołano 75 tomografii i rezonansów. Przypomniała, że wielu pacjentów CZD musi mieć do tego typu zabiegów podane znieczulenie ogólne, więc nie można ich wykonywać przy braku pielęgniarek anestezjologicznych; kontrasty - jak wyjaśniła - podają lekarze.
Po zakończeniu obrad komisji Syczewska poinformowała, że udaje się na rozmowy do resortu zdrowia. Wyraziła przy tym nadzieję, że jeszcze we wtorek nastąpi porozumienie z pielęgniarkami.
"Rozmowy się cały czas toczą, nawet tutaj, podczas posiedzenia na tej sali sejmowej ja byłam cały czas w kontakcie z kolegami, koleżankami, którzy zostali w instytucie, ale państwo mi zadajecie pytanie, czy to (porozumienie) będzie dziś na sto procent, czy na sto procent nie, to ja nie umiem odpowiedzieć. Powiem tak: ja mam nadzieję, że tak" - powiedziała szefowa CZD.
Strajk w stołecznym Instytucie "Pomnik - Centrum Zdrowia Dziecka" trwa od 24 maja.