Trzy miesiące potrzebne były Unii Europejskiej, by przyznać, że mieliśmy rację. Tak premier Włoch Matteo Renzi ocenił starania szczytu Rady Europejskiej w Brukseli o rozwiązanie kryzysu imigracji.

To dopiero kroczek, ale można mówić o istotnym rezultacie - powiedział szef włoskiego rządu, komentując szanse na porozumienie w sprawie rozmieszczenia 120 tysięcy uchodźców przebywających we Włoszech i Grecji. Nareszcie zrozumiano, że problem imigracji nie dotyczy tylko krajów leżących na obrzeżach wspólnoty, a pozostałe kraje członkowskie nie mogą umywać rąk - dodał. Premier Włoch przyznał, że w Brukseli jego kraj zabiega o umocnienie ideałów europejskich, ale nie zapomina o własnych interesach.

Matteo Renzi podkreślił, że jak zawsze w ostateczności chodzi o przekonanie się, czy istnieje już wspólna polityka europejska. Kończąc swoją wypowiedź dla włoskiej telewizji publicznej Renzi oświadczył, że kiedy ma się do czynienia z takim problemem, jak imigracja, należy myśleć dziesięć lat naprzód.