Nie było paniki - tak awarię rządowego samolotu relacjonuje wicemarszałek Eugeniusz Grzeszczak. Rano samolot z marszałkiem Sejmu i parlamentarzystami, w drodze do Pragi, musiał awaryjnie przerwać start.

Eugeniusz Grzeszczak powiedział IAR, że do hamowania i lądowania doszło tuż po starcie i oderwaniu się samolotu od płyty lotniska. "Nagle w wyniku szybkiej decyzji pilota nieprzewidziane hamowanie, mieliśmy wrażenie, że samolot ma ponowny kontakt z pasem startowym" - powiedział wicemarszałek. Dodał, że awarie samolotów się zdarzają, ważne jednak, że nastąpiło to podczas startu, a nie w trakcie lotu czy przy lądowaniu.

Delegacja miała lecieć do Pragi na spotkanie z prezydium czeskiego parlamentu. Przewodniczył jej marszałek Sejmu Radosław Sikorski. Tuż po awarii zarządzono przegląd maszyny i okazało się, że naprawa potrwa na tyle długo, że uniemożliwi wylot. Ponieważ na miejscu nie było też innego samolotu, wizytę w Czechach odwołano.

Władze lotniska na warszawskim Okęciu oraz LOT, który wynajmował samolot, odmawiają komentarzy.