Znana przyczyna awarii rządowego samolotu, który dziś rano miał wystartować z Warszawy do Pragi.

Jak dowiedziała się nieoficjalnie IAR, pilot zdecydował o przerwaniu startu maszyny po tym, jak jedno z trzech urządzeń wskazujących prędkość przestało działać.

Na pokładzie samolotu czarterowanego przez rząd od LOT-u znajdowali się między innymi marszałek Sejmu Radosław Sikorski, wicemarszałkowie, a także posłowie. Mieli lecieć do Pragi na spotkanie z prezydium parlamentu.

Wicemarszałek Jerzy Wenderlich, który był na pokładzie, relacjonował, że w pewnym momencie pasażerowie poczuli bardzo gwałtowne hamowanie. Jak mówił, miało się wrażenie, że pilot mocno walczy z maszyną. Niektórzy pasażerowie twierdzili, że samolot minimalnie uniósł się nad ziemią.

Rano LOT nie udzielał komentarza w sprawie awarii, odsyłając do Kancelarii Sejmu. Po południu przewoźnik wystosował komunikat, w którym odnosił się do wcześniejszych medialnych informacji o usterce samolotu.

LOT, od którego rząd czarteruje 2 samoloty, poinformował, że maszyna lecąca do Pragi rozpoczęła rozbieg na pasie startowym. Następnie z uwagi na komunikat jednego z systemów, który pojawił się w kokpicie, rozpoczęto standardową procedurę. "Kapitan podjął decyzję o bezpiecznym przerwaniu rozbiegu i odkołowaniu na stanowisko postojowe w celu dokonania przeglądu systemu." - informował LOT. Przewoźnik zaznaczał, że samolot nie wystartował, ani nie oderwał się od pasa startowego.