Parking przed warszawskim Torwarem wypełnia się autokarami pełnymi związkowców. Od dziś producenci żywności będą protestować przed kancelarią premiera w Warszawie. Ich zdaniem to ostateczność, bo rząd nie chciał dotąd angażować się w problemy wsi.

Jeden z organizatorów manifestacji, Piotr Rybak gwarantuje, że rolnicy będą wytrwale walczyć o realizację swoich postulatów. Dodaje, że "Zielone Miasteczko" stanie bez względu na wcześniejsze deklaracje władz Warszawy, iż będzie ono nielegalne. Władze muszą bowiem czuć odpowiedzialność za uprawianie "minimalistycznej polityki" względem rolników.

W stolicy licznie reprezentowana będzie grupa rolników z woj. zachodniopomorskiego. Jak twierdzą, nie opuszczą stolicy, dopóki nie będzie ugody z rządem. Chcą otrzymać zapewnienie, że grunty rolne nie będą sprzedawane obcym udziałowcom. Wraz z innymi domagają się także dopłat do produkcji mleka i wieprzowiny oraz wyższych odszkodowań za szkody łowieckie.

Pikietujący z Torwaru przeniosą się przed Sejm. Następnie udadzą się przed siedzibę Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. O 14.00 ich delegacja chce rozmawiać z premier Kopacz. Jeśli mediacje zakończą się fiaskiem, rolnicy postawią "Zielone Miasteczko".