Po dwóch równoczesnych szturmach francuska policja zlikwidowała sprawców napadu na paryski tygodnik. W ciągu trzech dni z rąk fanatyków islamskich zginęło siedemnaście osób. Dwanaście zostało rannych, w tym pięć ciężko.

Mimo, że sprawa zamachów ze strony islamskich fundamentalistów została dzięki operacji francuskich służb zakończona, to Francja nie może się otrząsnąć z szoku jakim była napaść na siedzibę redakcji satyrycznego pisma Charlie Hebdo.

Dwóch terrorystów zamordowało tam dwanaście osób - rysowników, dziennikarzy i policjantów. Jedenaście osób zostało rannych.

Młodszy z braci-zamachowców - Cherif - przyznał w rozmowie z telewizją BFM TV, że takie zlecenie otrzymali od Al Kaidy w Jemenie, gdzie starszy z nich - Said - przebywał na szkoleniu.
Trzeci z terrorystów, Afrykanin, który następnego dnia po zamachu w Charlie Hebdo z zimną krwią zamordował strzałem w plecy młodziutką policjantkę i ranił jej kolegę, powiedział, że te akcje były zsynchronizowane. Podczas gdy od dwóch dni trwał pościg za uciekającymi braćmi, Afrykanin dokonał brutalnej napaści na sklep z koszerną żywnością w Paryżu mordując trzech zakładników. Czwarta przetrzymywana przez niego osoba zginęła w czasie szturmu.


W akcję zaangażowano poważne siły policyjne.