Lech Wałęsa podczas wizyty w Kijowie oddał hołd ofiarom Majdanu. Wraz z merem ukraińskiej stolicy Witalijem Kliczko, złożył kwiaty pod krzyżem postawionym ku czci Bohaterów Niebiańskiej Sotni. Kliczko opowiedział gościowi o tragicznych wydarzeniach, jakie miały miejsce na Majdanie. Pokazywał też, skąd snajperzy strzelali do cywilów.

Lech Wałęsa przeszedł ulicą Instytucką, oglądał na murach ślady od kul snajperów.

Ukraińcom życzył "jedności". "Mogę dać wam jedną radę. Ukraińcy nie powinni się teraz kłócić, potrzebna wam zgoda i jedność. To niełatwe, ale konieczne"- mówił Lech Wałęsa do reporterów i ludzi, którzy przystawali poznając go na ulicy.

Na Majdanie Niezależności, gdzie studenci, którzy jako pierwsi wyszli na pokojowy protest w listopadzie 2013 roku, zostali brutalnie rozpędzeni przez milicję i Berkut, Lech Wałęsa i Witalij Kliczko wypuścili w niebo białe gołębie - symbol pokoju. "Robię to z tego miejsca, gdzie był Majdan, gdzie rozpoczęły się zmiany, żeby pokazać, że pokój jest ważny" - mówił były polski prezydent.

– Jeśli ktoś przyjdzie na polską ziemię bez zaproszenia, to Polska będzie się bronić, atakując. Jeśli ktokolwiek zaatakuje Gdańsk, to my zaatakujemy Moskwę. Nie będziemy walczyć na swoim terenie. Nikomu nie grozimy. Chcemy pokoju, kochamy Rosjan, nigdy na Rosjan nie napadniemy. Ale jak oni napadną na nas, to będzie gorąco. Żeby było jasne. Ja pierwszy stanę do boju! – oświadczył.

Lech Wałęsa w katedrze świętego Michała zapalił świecę pamięci ukraińskich bohaterów oraz odwiedził wojskowy szpital kliniczny, gdzie są leczeni ranni na froncie wschodnim ukraińscy żołnierze.