Ciężko pobity, ale żywy - porwany aktywista Majdanu Ihor Łucenko został wypuszczony na wolność. Przez kilkanaście godzin znęcali się nad nim przeciwnicy antyrządowych manifestacji.

Ihor Łucenko jest działaczem organizacji „Ocalmy stary Kijów”, która walczy z nielegalnymi budowami w centrum ukraińskiej stolicy. Od początku protestów na Majdanie brał w nich udział jako jeden z głównych organizatorów. W nocy z poniedziałku na wtorek został porwany prosto ze szpitala wraz z rannym kolegą, którego przywiózł do kliniki. Razem zostali wywiezieni do lasu, gdzie byli katowani przez nieznanych sprawców. Działacz nie wyklucza, że byli to milicjanci, choć nie na służbie.

Ihor Łucenko podkreśla, że mężczyźni, prawdopodobnie pochodzący ze wschodu Ukrainy, zadawali wiele pytań dotyczących działalności Majdanu. Dodaje, że byli oni głęboko przekonani, iż antyrządowi manifestanci są opłacani przez opozycję i pochodzą przede wszystkim z zachodniej części kraju. Jego kolega, porwany razem ze szpitala, lwowianin został pobity o wiele mocniej, jednak jego los nie jest znany. Prawdopodobnie został przewieziony później do jednego z kijowskich komisariatów.
Według Ihora Łucenki, są to systematyczne działania grupy osób, które z własnego przekonania, popierają władze. Ich celem jest to, aby ukarać aktywistów zanim trafią na milicję.

Ihor Łucenko został wywieziony w pole i tam zostawiony przez porywaczy. Udało mu się dostać do szpitala. Ma wstrząs mózgu, podbite oko i obrażenia nóg.

Jest to drugi tak znany działacz, który został pobity w Kijowie przez nieznanych sprawców. Pod koniec grudnia została brutalnie zaatakowana inna aktywistka - Tetiana Czornowoł. Do pobić dochodzi też w innych miastach Ukrainy, najwięcej takich przypadków było w Charkowie na wschodzie kraju.

Niektórzy w związku z takim zagrożeniem decydują się na wyjazd z kraju. Taką decyzję podjął, między innymi, dziennikarz i działacz społeczny Witalij Portnikow, który otrzymał wcześniej informację, że ma być „drugim Georgijem Gongadze”. Gongadze - twórca portalu „Ukraińska Prawda” został zabity w 2000 roku. Z kolei porwaniem grożono Andrijowi Janyckiemu z portalu „Lewy Brzeg”, który jest jednocześnie przewodniczącym kijowskiego oddziału Niezależnego Związku Dziennikarzy. Nie zdecydował się on na opuszczenie kraju, a jedynie ogłosił publicznie, że mu grożono.