Fizycznie czuje się jeszcze dobrze, psychicznie kiepsko. Niestety u mnie już nie będzie lepiej, będzie tylko z każdym dniem gorzej - mówił w rozmowie z reporterem programu "Czarno na białym" 88-letni Czesław Kiszczak. Zaznaczył też, że stan wojenny był sukcesem, a nie porażką. "Uratowano naród przed ogromną klęską" - powiedział generał w TVN24.

O Kiszczaku zrobiło się ostatnio głośno, gdy podczas procesu w sprawie kopalni Wujek sąd musiał przerwać rozprawę, ponieważ grupa osób obserwująca proces najpierw przeszkadzała sędzi wznosząc okrzyki, a potem jedna z nich rzuciła w sędzie tortem. Kiszczak nie został zresztą do tej pory skazany żadnym prawomocnym wyrokiem sądowym, pomimo, że jako były minister spraw wewnętrznych jest oskarżany i liczne represje z czasów PRL.

88-letni generał zaprosił ekipę "Czarno na białym" do swojego domu letniskowego. Pytany o zdrowie, generał odpowiedział: "Fizycznie czuje się jeszcze dobrze, psychicznie kiepsko. Niestety u mnie już nie będzie lepiej, będzie tylko z każdym dniem gorzej". I dodał, że "jest strzępem człowieka".

Kiszczak jest przekonany, że będzie dobrze zapamiętany w historii i zaznaczył, że jego zdaniem stan wojenny był sukcesem, a nie porażką. "Uratowano naród przed ogromną klęską. Sukces, w sensie, że uratowano naród przed ogromną klęską" - przekonywał reporterów TVN24..

Zapytany o to, czy myśli czasem o ofiarach generała stwierdził, że było ich tylko czternaście. "Niech pan spojrzy na fakty, konkretne przykłady. Kogo pobito? Pana pobito? Nie pobito. Pana tatę pobito?" - mówił Kiszczak.

Zaznaczył, że winni śmierci Grzegorza Przemyka ponieśli już karę. "Każdego dnia, ile osób ginie w wypadkach samochodowych. Też giną ludzie. Śmierć jest śmierć" - stwierdził Kiszczak.