Szef SLD Leszek Miller jest zdania, że wtorkowe informacje o planowanym zamachu na konstytucyjne organy RP "współgrają" z tym, co można było usłyszeć podczas Marszu Niepodległości 11 listopada. SLD ma rację przestrzegając przed ekstremistami - oświadczył Miller.

"Wyrażam uznanie dla ABW i wszystkich służb, które stanęły na wysokości zadania i być może zapobiegły wielkiej tragedii, która mogła się w Polsce wydarzyć" - powiedział Miller we wtorek dziennikarzom.

Prokuratura i ABW poinformowały we wtorek, że planowany był zamach terrorystyczny z użyciem materiałów wybuchowych na konstytucyjne organy Rzeczypospolitej Polskiej: prezydent, Sejm i rząd. Podejrzanego w tej sprawie - 45-letniego pracownika naukowego krakowskiego Uniwersytetu Rolniczego - zatrzymano 9 listopada; zastosowano wobec niego trzymiesięczny areszt tymczasowy. Według prokuratury, podejrzany działał z pobudek nacjonalistycznych, ksenofobicznych i antysemickich.

W ocenie Millera, "cała ta sytuacja dowodzi że SLD ma rację, kiedy przestrzega przed lekceważeniem różnych dziarskich młodzieńców, którzy opowiadają o obalaniu republiki, ładu konstytucyjnego".

"I dziwię się, że w rządzie są ministrowie, którzy przechodzą nad tym do porządku dziennego, którzy to lekceważą i bagatelizują, bo okazuje się, że nie powinno przechodzić się nad tym do porządku dziennego" - powiedział lider Sojuszu.

Zwrócił uwagę, że według prokuratury niedoszły zamachowiec działał z pobudek nacjonalistycznych i antysemickich. "To współbrzmi z tym, co usłyszeliśmy 11 listopada od tych środowisk, które trzeba określić jako ekstremalne, faszyzujące" - ocenił Miller.

Podczas warszawskiego Marszu Niepodległości, którego organizatorami były środowiska Młodzieży Wszechpolskiej i ONR, szef MW Robert Winnicki zapowiedział tworzenie "Ruchu Narodowego", którego celem byłoby "zorganizowanie narodu i obalenie republiki Okrągłego Stołu".

Szef SLD jest ponadto zdania, że sobotnia wypowiedź premiera Donalda Tuska z Rady Krajowej PO o tym, że Platforma jest "po to w życiu publicznym, aby nikt naszej Rzeczypospolitej nie zagroził" nie jest przypadkowa. "Zastanawiałem się, dlaczego to powiedział, ale dzisiaj już wiem. Premier po prostu już wtedy miał tę informację i uprzedził wydarzenia" - powiedział lider Sojuszu.

Miller był również pytany, czy jego zdaniem Sejm jest właściwie zabezpieczony przed ewentualnymi zamachami. "Uważam, że Sejm jest dostatecznie zabezpieczony i że żadne zamachy bombowe, wnoszenie jakichś materiałów wybuchowych do Sejmu jest niemożliwe, natomiast - jak rozumiem - potencjalni zamachowcy liczyli się też z możliwością dokonania zamachu poza Sejmem, przede wszystkim na ulicy. I to jest problem" - podkreślił.