Według prokuratury wojskowej opublikowane w "Gazecie Polskiej" rzekome ostatnie zdjęcie prezydenta Lecha Kaczyńskiego z pokładu samolotu lecącego do Smoleńska zostało zrobione 11 stycznia 2008 roku - dowiedziała się Gazeta.pl.

Zdjęcie Lecha Kaczyńskiego przechadzającego się pomiędzy fotelami na pokładzie samolotu miało pochodzić z któregoś z aparatów fotograficznych albo komórki odnalezionych po katastrofie smoleńskiej i dostarczonych przez Rosjan do polskiej prokuratury. Część mediów podejrzewała, że Rosjanie próbowali manipulować danymi, a "Fakt" stwierdził, że Rosjanie skasowali zdjęcia z Tu-154.

Jak donosi Gazeta.pl, wczoraj Naczelna Prokuratura Wojskowa poinformowała, że sprzęt elektroniczny, który po katastrofie został dostarczony do Polski, był badany przez departament bezpieczeństwa teleinformatycznego ABW. Prokuratura przyznała, że istnieją "ślady ingerencji", czyli ślady użycia sprzętu już po katastrofie - chodzi m. in. o naciśnięcie guzika.

Biegli odnaleźli siedem zdjęć z feralnego lotu, które zostały skasowane, ale najprawdopodobniej skasował je sam użytkownik sprzętu.

Z pamięci urządzeń wyselekcjonowano również 21 zdjęć, które mogłyby mieć znaczenie dla śledztwa, ale nie oznacza to, że zostały zrobione w dzień katastrofy.

Słynne "ostatnie zdjęcie" Lecha Kaczyńskiego nosi datę 11 stycznia 2008 roku - informuje Gazeta.pl.