Kamil Stoch po raz trzeci w sezonie wygrał konkurs Pucharu Świata w skokach narciarskich. W niedzielę triumfował na mamucim obiekcie w słoweńskiej Planicy. Adam Małysz zajął trzecie miejsce. Z powodu trudnych warunków atmosferycznych, rozegrano tylko jedną serię.

Do Planicy na ostatnie w sezonie konkursy Pucharu Świata zjechały tysiące polskich kibiców, którzy chcieli pożegnać kończącego karierę Małysza. Wśród nich była także jego żona i córka. Zabrakło natomiast trenera Hannu Lepistoe, który w ubiegłym tygodniu przed wylotem do Słowenii poważnie się rozchorował; miał stan przedzawałowy i trafił do szpitala.

Orzeł z Wisły nie zapomniał o swoich bliskich i fińskim szkoleniowcu, któremu zawdzięcza wiele ze swoich sukcesów. Czterokrotny mistrz świata na jednej narcie napisał "kocham Izę", na drugiej "dziękuję Hannu".

W niedzielę Planica była szczęśliwa dla ekipy biało-czerwonych. Dwa miejsca na podium zajęli Polacy - Stoch odniósł trzecie w karierze pucharowe zwycięstwo, a Małysz po raz 92. stanął na "pudle".

Organizatorzy mieli z powodu zbyt silnego wiatru poważne problemy z przeprowadzeniem konkursu; musieli przerwać po skoku Stocha serię próbną, a w konkursie także udało się rozegrać tylko jedną. Trwała ponad godzinę, kilka razy była przerywana.

Jako pierwszy zaczarowaną granicę 200 m przekroczył Robert Kranjec lądując na 224,5 m. Słoweniec, który miał bardzo korzystny wiatr pod narty, objął prowadzenie i długo nikt go nie był w stanie pokonać.

Dopiero Stoch został liderem po lądowaniu na 215,5 m. Choć skoczył kilka metrów bliżej od reprezentanta gospodarzy, dostał dodatkowe punkty za trudne warunki wietrzne i bardzo wysokie noty za styl.

Po nim tylko Małysz poleciał o pół metra dalej i zajmował w konkursie trzecie miejsce. O tym, czy kończący karierę wiślanin awansuje w klasyfikacji końcowej Pucharu Świata na trzecią lokatę, miała zadecydować próba Andreasa Koflera, który miał nad nim 27 pkt przewagi.

Austriak jednak próby sił nie wytrzymał. Uzyskał tylko 163,5 m, zajął w konkursie 23. lokatę i w klasyfikacji końcowej spadł na czwartą pozycję. Stochowi i Małyszowi nikt, oprócz Słoweńca, nie był w stanie w niedzielę zagrozić. Zdobywca Pucharu Świata Thomas Morgenstern wylądował na 201 m (siódmy), Gregor Schlierenzauer uzyskał 205,5 m (4.), drugi w PŚ Simon Ammann - 183 m (16.).

Kilkunastu zawodników, wśród nich m.in. Ammann miało przyklejone sztuczne wąsy - gest przyjaźni dla Małysza od lat noszącego prawdziwe. Kofler, który przed konkursem zapowiadał walkę z Małyszem o trzecie miejsce, wąsów nie miał...