Odsunięty od władzy prezydent Kirgistanu Kurmanbek Bakijew przed ucieczką z rodziną opróżnił państwową kasę - powiedział w piątek przedstawiciel rządu tymczasowego. Jeden z braci Bakijewa miał też wydać rozkaz strzelania do cywilów.

Nowy prokurator generalny Kirgistanu Bajtemir Ibrajew poinformował w piątek o założeniu sprawy przeciwko synowi i braciom odsuniętego od władzy prezydenta Kurmanbeka Bakijewa: Maksymowi, Dżaniszowi i Maratowi. "Mamy niezbite dowody, że ludzie ci dali rozkaz strzelania do cywilów" - powiedział dziennikarzom Ibrajew.

Prezydent Bakijew i jego rodzina przed ucieczką na południe kraju okradli skarb, zmuszając rząd tymczasowy, potrzebujący pieniędzy, do zamrożenia systemu bankowego - ujawnił agencji AFP przedstawiciel rządu tymczasowego Edil Bajsałow.

"Skarb jest niemal pusty, środki przetransferowano. To dlatego zamroziliśmy system bankowy, uważamy, że banki, pod kontrolą Bakijewa, będą chciały wywieźć te środki z kraju" - wyjaśnił Bajsałow, szef gabinetu Rozy Otunbajewej, która stanęła na czele rządu tymczasowego.

Według Bajsałowa na rachunku zostało jedynie 986 mln somów (16 mln euro).

"Odkryliśmy w organach państwa niezaprzeczalne dowody kryminalnej organizacji kierowanej przez Bakijewa" - dodał.

Basajłow zaznaczył również, że policja na rozkaz brata Bakijewa, dowodzącego gwardią prezydencką, zaczęła strzelać w środę do uczestników demonstracji. Otwarcie ognia miało aprobatę prezydenta.

"Kurmanbek Bakijew starał się wtrącić kraj w wojnę domową. Mamy dowody, że jego bliscy usiłowali zaatakować wojskowy garnizon w Maiły Suu w rejonie Dżalalabadu" - oznajmił Bajsałow, oskarżając rodzinę prezydenta o próby zabójstw przedstawicieli nowych władz.

Według portalu Fergana.ru Kurmanbek Bakijew i jego bracia Dżanisz i Ahmad znajdują się w miejscowości Markai w regionie leżącego na południu miasta Dżalalabad.

Według kirgiskiego ministerstwa zdrowia w zamieszkach zginęło co najmniej 76 osób, w większości od ran postrzałowych z broni palnej, a około 1500 odniosło obrażenia.

"Cała wina za śmierć tych ludzi spada na dawnego szefa państwowej służby bezpieczeństwa" - powiedział wicepremier tymczasowego rządu kirgiskiego Azimbek Beknazarow.