Wiceszef CBA Janusz Czerwiński mógł wcześniej wiedzieć o porwaniu Krzysztofa Olewnika niż zeznał to w grudniu ub. roku sejmowym śledczym, pisze "Rzeczpospolita".

Czerwiński zeznał przed sejmową komisją, że o sprawie dowiedział się latem 2004 r. od ojca zamordowanego biznesmena - Włodzimierza Olewnika i jego żony.

Z ustaleń "Rzeczpospolitej" wynika jednak, że wyjaśnieniem jednego z tropów w sprawie porwania młodego Olewnika zajął się w grudniu 2001 r. wydział kryminalny Komendy Wojewódzkiej Policji w Olsztynie, którego naczelnikiem był wtedy Czerwiński. Procedura wymagała, by został on o sprawie poinformowany.

Włodzimierz Olewnik podkreśla, że w aktach sprawy jest notatka podpisana przez Czerwińskiego w grudniu 2001 r.

Podczas przesłuchania przed komisją śledczą Czerwiński najczęściej zasłaniał się niepamięcią, mówi członek komisji Mariusz Kamiński z PiS. Jego zeznania będą jeszcze weryfikowane, zapowiada poseł.