Krzysztof Krauze, reżyser angażujący się w prace nad nową ustawą medialną powiedział, że uważa nowo powołane rady nadzorcze TVP i PR za dziwne twory, powołane przez KRRiT w składzie, który "nie ma legitymacji ani politycznej, ani społecznej". "Ucierpi na tym misja telewizji publicznej" - uważa reżyser.

Wczoraj Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji wybrała po ośmiu członków nowych rad nadzorczych TVP i PR. "Mam poczucie, że skład tych rad nie odzwierciedlają obecnej sytuacji w polskim parlamencie i w związku z tym nie mogą one działać skutecznie. Myślę, że jest to efekt kolejnej bardzo egzotycznej koalicji, tym razem między PiS a SLD. Platforma Obywatelska, która tym samym pozostaje pozbawiona wpływu na to, co dzieje się w mediach publicznych, będzie starała się je zmarginalizować. Dysponuje w tym celu mocnymi środkami gospodarczymi. To nie jest dobra sytuacja" - uważa Krauze.

Reżyser dodał, że obecny skład KRRiT jest "pozbawiony legitymacji społecznej i politycznej", a to właśnie jej członkowie wybrali nowe rady nadzorcze. "Uważam, że nowe rady nadzorcze powinny zostać wybrane przez nową, legitymizowaną KRRiT" - powiedział Krauze.

"Skład nowo wybranych rad nadzorczych to petryfikacja starego status quo"

Reżyser uważa, że skład nowo wybranych rad nadzorczych to petryfikacja starego status quo, "okopanie się ekipy Farfała po raz drugi, mniej więcej w tych samych okopach, tylko poprzez inny sojusz".

Zdaniem reżysera PO i rząd mają mnóstwo narzędzi, przede wszystkim finansowych, żeby osłabić telewizję. "Efektem będzie okrojenie wszystkiego, co obecnie realizowane jest z pieniędzy publicznych, czyli tzw. misji TVP, ostatnich nieskomercjalizowanych przyczółków programu. Telewizja da sobie radę utrzymując się z reklam, ale obszar, w którym na antenie realizowana jest misja publiczna, skurczy się jeszcze bardziej. To wszystko idzie w bardzo niedobrą stronę" - dodał reżyser.