W kolonii karnej w obwodzie irkuckim w Rosji, w której w piątek doszło do zamieszek i pożaru, znaleziono ciało jednej osoby pod gruzami budynku - podała w sobotę agencja TASS, powołując się na regionalnego rzecznika praw człowieka Wiktora Ignatienkę.

Agencja RIA Nowosti poinformowała, że pożar został stłumiony. Spłonęło osiem zabudowań na obszarze około 30 tys. metrów kwadratowych, m.in. budynki czterech warsztatów. Regionalny wydział Federalnej Służby Więziennej (FSIN) ogłosił, że sytuacja w kolonii karnej w Angarsku jest pod kontrolą i trwa ocena szkód.

Przyczyna śmierci człowieka, którego ciało znaleziono w sobotę, nie jest znana. Niezależny portal Meduza powołując się na więźniów podał, że zginęły dwie osoby. Portal MBCh informował też o około 300 poszkodowanych. W Angarsku karę odbywa około 1200-1300 więźniów.

O zamieszkach w kolonii karnej media poinformowały w piątek wieczorem. Według obrońców praw człowieka konflikt rozpoczął się dzień wcześniej, po pobiciu jednego z więźniów przez funkcjonariusza. Co najmniej kilkunastu innych skazanych podcięło sobie żyły. Na miejsce przybył oddział sił specjalnych OMON. W mediach pojawiły się zdjęcia płonących budynków.

Obrońcy praw człowieka powiedzieli rosyjskiej redakcji BBC News, że więźniowie kilku innych zakładów karnych w obwodzie irkuckim także gotowi są wszcząć bunt. Zajścia w Angarsku oceniane są jako poważne, ponieważ w tej kolonii karnej odbywają kary więźniowie, którzy mają za sobą po kilka wyroków.

Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej poinformował o wszczęciu sprawy karnej dotyczącej dezorganizowania działalności zakładu penitencjarnego. Według śledczych jeden ze skazanych nie podporządkował się poleceniom funkcjonariuszy służby więziennej, po czym kilku innych więźniów dokonało samookaleczenia. Podczas konfliktu poszkodowany został jeden ze strażników.

Organizacja Werdykt Społeczny, zajmująca się obroną praw człowieka, zaapelowała o przeprowadzenie publicznego śledztwa w sprawie zajść w Angarsku.

Z Moskwy Anna Wróbel (PAP)