Obawa matactwa, prawdopodobieństwo popełnienia przez podejrzanego zarzucanych mu przestępstw, zagrożenie surową karą - tak białostocki sąd uzasadnił zastosowanie w czwartek aresztu wobec Tomasza K., b. posła PiS i b. agenta CBA.

Chodzi o dodatkowe zarzuty dotyczące tzw. prania brudnych pieniędzy, które Prokuratura Regionalna w Białymstoku postawiła mu w minioną środę w śledztwie dotyczącym działalności stowarzyszenia Helper. Po zakończeniu tych czynności skierowała do sądu wniosek o 3-miesięczny areszt.

Sąd Rejonowy w Białymstoku w czwartek ten wniosek uwzględnił. Postanowienie nie jest prawomocne, adwokat Tomasza K. mec. Ewelina Blecharczyk zapowiedziała zażalenie.

Rzecznik sądu sędzia Beata Wołosik powiedziała dziennikarzom prezentując uzasadnienie postanowienia o areszcie, że zebrane przez prokuraturę dowody "w dużym stopniu uprawdopodabniają", iż podejrzany popełnił zarzucane mu czyny. Sąd uznał też, że jest zagrożenie matactwem. "Ta obawa, zdaniem sądu wynika stąd, że pan podejrzany zna inne osoby występujące w przedmiotowej sprawie i mógłby się z nimi kontaktować, konsultować, uzgadniać wersję wspólnych wyjaśnień" - mówiła dziennikarzom sędzia Wołosik.

Dodała, że sąd wziął też pod uwagę wysokie zagrożenie karne, przy postawionych Tomaszowi K. zarzutach. "Już sama grożąca, surowa kara jest wystarczającą, samodzielną przesłanką pozwalającą sądowi na zastosowanie tymczasowego aresztowania" - mówiła sędzia.

Przyznała, że sąd rozważał tzw. wolnościowe środki zapobiegawcze, ale wziął pod uwagę, iż stosowane dotychczas poręczenie majątkowe w kwocie 500 tys. zł, nawet w części nie zostało wpłacone. "A zdaniem sądu, ten fakt świadczy o tym, że wolnościowe środki zapobiegawcze nie będą zabezpieczały prawidłowego toku śledztwa" - mówiła sędzia Wołosik.