Wiceszef KE Frans Timmermansa oznajmił w poniedziałek przed rozpoczęciem spotkania unijnych ministrów ds. europejskich, że na tym etapie nie ma szans na wycofanie przez Komisję art. 7 uruchomionego przez KE w związku z obawami o stan praworządności w Polsce. Na późniejszej konferencji prasowej Timmermans mówił, że ma nadzieję, iż w najbliższych tygodniach uda się dojść do porozumienia z polskim rządem w sprawie praworządności. Podkreślił, że osiągnięto pewne postępy, nadal jednak niewystarczające.
Szczerski był proszony w związku z tym w TVP Info o ocenę "klimatu na linii Warszawa-Bruksela"; szefa gabinetu prezydenta zapytano, czy w jego ocenie coś się zmieniło w tym zakresie w ciągu ostatniego półrocza.
"KE porusza się zygzakiem i to zaczyna być męczące. Raz mamy sygnał o tym, że kompromis jest gotowy i może się wydarzyć, za chwilę Komisja Europejska mówi coś zupełnie innego. KE nie może poruszać się zygzakiem, musi mieć jakąś jedną linię" - powiedział Szczerski.
Według niego "zmęczenie sprawą art. 7 wynika właśnie z tego +zygzakowatego+ toru działania KE". "Myślę, że to powinno się zakończyć; kompromis jest na stole. On jest wypracowany. Polska dokonała tutaj wysiłku i teraz jest kwestia woli politycznej po stronie Brukseli, żeby tę sprawę zakończyć" - stwierdził Szczerski.
Wyraził nadzieję, że "ta wola się pojawi", bo - jak mówił - jest to w interesie całej Europy. "Więc koniec zygzaku, idźmy do przodu jedną linią" - apelował.
Na uwagę, że opozycja odczytuje słowa Timmermansa jako krok wstecz, Szczerski powiedział, że "na tym polega cała rzecz, że komunikaty (KE) są wzajemnie sprzeczne w czasie; one po prostu mówią o tym, że wciąż jakby potrzeba było tego impulsu politycznego, gdzieś tam w Brukseli".
"Nie wiem od kogo - od opozycji polskiej, która pewnie tam namawia, żeby ten spór kontynuować, od instytucji europejskich, które - być może do tego nie są jeszcze gotowe. Właśnie widać, kiedy Frans Timmermans mówi językiem prawniczym, wie, że kompromis jest na stole, bo ten kompromis przez polski parlament, przez inicjatywę prezydencką, przez to, co wydarzyło się w sprawie sądownictwa, jest na stole, a gdy mówi językiem polityka, to widzi, że nie ma widocznie mandatu na tyle politycznego, by ten spór zakończyć" - powiedział Szczerski.
Pytany, czy politycy w Bruskeli widzą, że teraz czas na krok z ich strony, Szczerski powiedział: "Powinni wiedzieć". "Bo to jest naturalna sprawa. Jeśli kraj nasz w dialogu z KE wykonuje zmiany, także w prawie, by pokazać dobrą wolę, to druga strona też musi rozumieć, że ten +zygzak+ niczemu nie służy i ta wola powinna się spotkać. Wola Polski jest, teraz musi być wola po drugiej stronie" - zaznaczył.
Powiedział, że pytanie brzmi, czy ci, którzy - jak mówił- "namawiali KE, by podjąć spór z Polską, powiedzą Komisji: +zakończmy to razem+". "Nie wiem, czy tak będzie" - zastrzegł. Ocenił, że "naciski polityczne, by tego sporu nie wygaszać są oczywiste i wiemy skąd pochodzą".
Pytany, kiedy jego zdaniem spór z Brukselą się zakończy, Szczerski powiedział: "wtedy, gdy KE porzuci +politykę zygzaka+ i będzie wola polityczna, by to zakończyć".
W ostatnich miesiącach dialog między Polską a Komisją Europejską zintensyfikował się. Na początku maja doszło do spotkania szefa MSZ Jacka Czaputowicza, przedstawicieli Kancelarii Prezydenta oraz ekspertów z ministerstw z urzędnikami KE i Timmermansem. Wówczas padły zapowiedzi kolejnych zmian w ustawach okołosądowych, które zostały już przeprowadzone przez Sejm.
Na główny przedmiot sporu wyrosła w ostatnim czasie kwestia skargi nadzwyczajnej. Obecne przepisy, które były spełnieniem obietnic wyborczych prezydenta, przewidują możliwość złożenia skargi na prawomocne wyroki polskich sądów, w tym z ostatnich 20 lat. KE obawiała się, że mogłoby to podważyć system sądownictwa w Polsce. W uchwalonej w ubiegłym tygodniu nowelizacji ograniczono jednak katalog podmiotów, które mogłyby składać taką skargę. Przegłosowane przez Sejm zmiany dotyczą też mianowania asesorów.
Komisja Europejska, podejmując w grudniu decyzje o uruchomieniu wobec Polski procedury z art. 7 Traktatu o UE, dała Polsce trzy miesiące na wprowadzenie w życie rekomendacji dotyczących praworządności. Dotyczyły one m.in. zmian w ustawie o Sądzie Najwyższym, w tym niestosowania zapisu o obniżonym wieku emerytalnym wobec obecnych sędziów.
KE domagała się też zmiany w ustawie o Krajowej Radzie Sądownictwa. Chciała, by nie przerywano kadencji sędziów członków Rady oraz aby zapewniono, by nowy system gwarantował wybór sędziów członków przez przedstawicieli środowiska sędziowskiego. Inna z rekomendacji dotyczyła przywrócenia niezależności i legitymacji Trybunału Konstytucyjnego przez zapewnienie, aby prezes i wiceprezes byli wybierani zgodnie z prawem oraz aby wyroki Trybunału były publikowane i w całości wykonywane. KE zapowiadała możliwość wycofania art. 7, jeśli polskie władze spełnią jej postulaty.