Zapytany o słowa Mateusza Morawieckiego z wtorkowego expose, w którym premier powtórzył, że rząd będzie respektować wyroki Trybunału Sprawiedliwości UE, minister środowiska Jan Szyszko odpowiedział: "ja sobie nie wyobrażam, żeby Polska nie respektowała prawa i wyroków".
- Natomiast wyroki muszą być sprawiedliwe - i to nie ulega najmniejszej wątpliwości - podkreślił.
Minister Szyszko zwrócił uwagę, że w sprawie Puszczy Białowieskiej były już trzy rozprawy. - W pierwszej uczestniczył tylko pan przewodniczący Trybunału Sprawiedliwości UE. Potem poszerzono skład do piętnastu osób. Teraz było znów piętnastu sędziów, więc sprawa musi być skomplikowana również i dla tych, którzy nas pozywają - ocenił.
Podczas wtorkowej rozprawy przed Trybunałem Sprawiedliwości UE w Luksemburgu Polska i KE podtrzymały swoje wcześniejsze stanowiska. Trybunał zdecydował, że opinia rzecznika generalnego TSUE w sprawie dotyczącej Puszczy Białowieskiej ma zostać wydana 20 lutego.
Wtorkowa rozprawa dotyczyła istoty sporu między Polską a Komisją Europejską. Komisja zarzuca ministerstwu środowiska, że pozwalając na zwiększoną wycinkę w Puszczy Białowieskiej naruszył art. 6 i 12 dyrektywy siedliskowej oraz art. 5 dyrektywy ptasiej. Obie te dyrektywy stanowią podstawę Natury 2000. Chodzi m.in. o to, że zgodnie z art. 6 dyrektywy siedliskowej polskie władze chcąc zgodzić się na większą wycinkę, powinny dokonać odpowiedniej oceny skutków takich działań na środowisko. Według KE i ekologów Polska tego nie zrobiła.
Strona polska podtrzymała stanowisko, że Puszcza Białowieska wymaga działań ochronnych, chodzi m.in. o usuwanie zaatakowanych przez korników drzew. Minister środowiska we wtorek zwrócił się też do Trybunału, aby ten oddalił pozew Komisji Europejskiej.
Szyszko podkreślił, że we wtorek w Trybunale Sprawiedliwości UE mówił o tym, że "jest to jedno z największych nieporozumień, jakie zaistniało". - Polska wie, co robi. Polska reprezentuje prawo w zakresie dyrektywy ptasiej i dyrektywy habitatowej. Ci, którzy nas skarżą, tu z Polski poza granicami kraju, inaczej interpretują widocznie to, co dzieje się w Puszczy Białowieskiej - mówił minister środowiska.
- Oni uważają, że Puszcza Białowieska jest nietknięta ręką człowieka. I że Polska chce te lasy wycinać, jako ostatnie lasy pierwotne na świecie - wyjaśnił Szyszko.
- Skoro to są ostatnie lasy pierwotne na świecie, to znaczy, że nasi sąsiedzi na Zachodzie wycięli przedostatnie prawdopodobnie. A więc raczej Polska nie niszczy, ale raczej chroni - dodał.
Minister środowiska zwrócił uwagę, że Puszcza Białowieska jest "świetnie udokumentowanym obiektem pod względem historii użytkowania", i że "możemy dojść do prawie każdego drzewostanu - kto go sadził, kiedy go sadził".
Zapytany o powtarzające się informacje medialne o tym, że ma stracić stanowisko po rekonstrukcji nowego rządu, Jan Szyszko odpowiedział, że "jest to sprawa jednak premiera Morawieckiego". - Każdy premier ma prawo dobierać sobie takich współpracowników, jakich chce - dodał.
Minister środowiska wyjaśnił, że we wtorek "miał dwa razy kontakt z panem premierem", ale ponieważ wczoraj przebywał w Luksemburgu na rozprawie w sprawie skargi, którą złożyła Komisja Europejska, nie rozmawiał z Mateuszem Morawieckim na temat przyszłości obsady stanowisk w Ministerstwie Środowiska.
Pytany o to, jak mu się dotąd współpracowało z wicepremierem Morawieckim, Szyszko odparł: "Wyśmienicie".- Z panem premierem rozmowy, które były, a było ich sporo - to były rozmowy konstruktywne - dodał.
Komentując informacje o tym, że w ramach reorganizacji struktury rządu, którą planowała była premier Beata Szydło, Ministerstwo Środowiska może zostać zlikwidowane, a w to miejsce powołane miałoby być Ministerstwo Energii i Środowiska - Szyszko zaprzeczył, by były prowadzone tego typu rozmowy w rządzie.
- Nigdy na ten temat nie rozmawialiśmy - powiedział. - Z tego, co wiem, takie informacje pojawiają się i będą się pojawiać - dodał minister środowiska.