Aleksander Doba, który 7 maja wystartował z zatoki Sandy Hook w Nowym Jorku kajakiem "Olo", w niedzielę wyszedł na ląd we francuskim Le Conquet. To trzecia transatlantycka wyprawa blisko 71-letniego podróżnika.

Emerytowany inżynier mechanik, absolwent Politechniki Poznańskiej do 1975 roku mieszkał w Swarzędzu koło Poznania, po czym osiedlił się z rodziną w Policach. Jego pierwsza wyprawa kajakowa z Afryki do Ameryki Południowej trwała 99 dni (2010-2011). Druga, z Europy do Ameryki Północnej - 167 (2013-2014).

Ruszając w trzecią podróż liczył, że na Stary Kontynent dotrze przed 71. urodzinami, które obchodzi 9 września. Początkowo miał olbrzymie problemy spowodowane niekorzystną pogodą, ale po trzech tygodniach udało mu się wpłynąć na Golfsztrom - jeden z najsilniejszych prądów morskich na kuli ziemskiej. Tworzy coś w rodzaju rzeki płynącej przez Atlantyk z prędkością nawet czterech-pięciu węzłów (ok. 6,5 kilometra na godzinę).

Ostatecznie cel osiągnął w zakładanym czasie. Zmienił jednak port docelowy. Początkowo rejs planował zakończyć w Lizbonie, ale na europejskich wodach Atlantyku wiatr zaczął go znosić na północ.